Siedziałem sobie w lesie. Oczywiście z koniem. Nic lepszego do roboty nie miałem. Szczerze nie obraziłem się na Charli tylko na tych ludzi i na siebie. Po jakimś czasie usłyszałem, że ktoś mnie woła. Poznałem po głosie, że to Charli. Wszedłem na konia i jechałem w stronę źródła głosu. Podjechałem i zobaczyłem, że Charli siedzi na pieńku.
- Coś ode mnie chcesz?- zapytałem
- Nie...- powiedziała zapatrzona w ziemię, a po chwili krzyknęła - O! Tu się ukrywasz!-
- No i co? Coś ode mnie chcesz?-
Charlotte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz