- Idę z tobą - odpowiedziałam cicho i dodałam - Jakby co to nie potrafię rozrózniać tych wszystkich roślinek.
Antonio uśmiechnęł się ponuro. Pewnie myślał, że jestem specem od roślinek. Poszliśmy prosto w głąb lasu. Po chwili Antonio zobaczył krzaczek z czarnymi jagódkami. Już sięgał, żeby zerwać jedną, ale powstrzymałam go ruchem ręki.
- Nie! To wawrzynek wilczełyko! - krzyknęłam trochę za głośno.
Toni spojrzał na mnie z wzrokiem: Serio?
- Skądy ty to wiesz?
- Ma się znajomości. - roześmiałam się. - A tak naprawdę na biologii uczyli.
Antonio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz