Roześmiałam się, a Antonio spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nie, nie wiem.
Jeszcze raz obdarzył mnie tym wzrokiem.
- I nie, nie dałam ci tych czekoladek.
Spuścił wzrok i włożył jedną czekoladkę do buzi.
- Dobre. Masz - podał mi jedną.
- Dzięki - odpowiedziałam jedząc czekoladkę.
Gdy zjadłam czekoladkę roześmiałam się.
- Widocznie masz jakąś cichą wielbicielkę.
Spojrzał na mnie z spojrzeniem: "You idiot".
- Ja? Wielbicielke?
- No. Mhym.
Uśmiechnął się zwycięsko.
- Oczywiście, że mam wielbicielkę.
Usiadł obok mnie na sofie i włączyliśmy TV. Jutro była niedziela, więc mogliśmy dać sobie luz.
- Dostałaś coś? - zapytał mnie Toni.
- Nie, a ty?
- Tylko te czekoladki.
- Nie martw się Toni, jeszcze będzie poczta walentynkowa.
- Co to jest? - zapytał.
- Wiesz, że wkłada się kartki do takiej skrzynki pocztowej, która jest przy wejściu do szkoły, a w Walentynki jeden uczeń rozdaje listy adresatom. Jestem pewna, że będzie tam list od twojej wielbicielki.
Antonio roześmiał się.
Toni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz