Roześmiałam się prawdziwie.
- Taaaaa.... Na pewno... - powiedziałam.
Antonio zgromił mnie wzrokiem. Odchrząknęłam.
- Ekhem.. Antonio, takie coś się nie może zdarzyć. Konie nie jedzą ludzi. Ponosi cię wyobraźnia. I w ogóle skąd możesz wiedzieć, że to były te "dzikie konie"? Może jakaś wycieczka dzieci była w lesie.
- W sobotę w Walentynki? - zapytał.
- Noo - powiedziałam mało przekonana.
Nawet samej sobie nie wierzyłam, Toniemu też nie. Nie istnieje cos takiego jak dzikie konie.
(Antonio?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz