Rano obudził mnie budzik o 7. Jeszcze śpiaca wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Sprawdziłam godzine na telefonie i zobaczyłam, że dzisiaj jest 14 luty. Walentynki. Jeny, jak ja nienawidze tego "święta". Pełno w nim całujących się par i ckliwych słówek, a do tego jest pełen nadziei zakochanych. Błeeee...
Zaplotłam lekki warkocz i poszłam na śniadanie. Usiadłam sama, widocznie Antonio jeszcze nie wstał.
Nienawidziłam tego dnia z jeszcze jednego powodu. Wszyscy zawsze dostawali kartki walentynkowe, a ja nigdy nie. Nie liczyłam walentynek James'a i Willa, bo oni co roku mi je przesyłali. Ja im zresztą też. Lecz w tym roku nie dostałam ani od nich, ani oni ode mnie.
Uśmiechnęłam się smutno i poszłam po jakieś jedzenie.
Antonio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz