- Tak - powiedziałem cicho do siebie widząc, że Morgan odchodzi.
Pobiegłem za nią i wyrównałem swój krok z dziewczyną. Nie wiedziałem gdzie idzie, ale też nie chciałem się o to pytać. Morgan przeszła przez korytarz, a następnie weszła do holu. Stamtąd wyszła przez drzwi na podwórko. W jednym momencie walnęło we mnie zimne powietrze. Przeszedł mnie dreszcz i odruchowo potarłem dłońmi ramiona. Morgan spojrzała na mnie dziwnie, a ja zignorowałem ją. Poszliśmy do stajni. Weszła i obróciła się z rozłożonymi rękami.
- Proszę, stajnia. Koniec wycieczki krajoznawczej - powiedziała i wyszła ze stajni.
Poszedłem za nią.
- Tylko tyle? - zapytałem. - A nie miała to być wycieczka po całym Universytecie?
Obróciła się do mnie i zgromiła mnie wzrokiem.
Morgan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz