- No dobra - powiedziałam z westchnieniem, widząc jego zbolałą minę - pokarzę ci resztę.
Ruszyłam przed siebie, szybko pokazując mu następne punkty wycieczki.
Po około 15 minutach stanęliśmy przy drzwiach uniwersytetu, lekko zziajani.
- No... to tyle. Uniwersytetu ci nie pokaże bo sama mało się w nim orientuje - zakończyłam oprowadzanie tymi słowami.
- Hej Morgan - zaczął, kiedy miałam zamiar odejść - przeze mnie straciłaś teren. Może chciałabyś wybrać się ze mną na przejażdżkę? - zapytał, po chwili wahania.
Spojrzałam na niego sceptycznie. Nie wyglądał jakby mnie podrywał, a to już jest coś.
- Okej - postanowiłam, rzucając mu kpiący uśmieszek - spotkajmy się w stajni za 20 minut - dodałam i pobiegłam do pokoju się przebrać.
Kiedy tylko otworzyłam drzwi, wyskoczył na mnie Mordor, prawie powalając mnie na ziemię.
Zaczęłam go czochrać po grzbiecie, a on odwdzięczył mi się długimi, mokrymi liźnięciami.
Odepchnęłam go delikatnie i ruszyłam poszukać sprzętu.
Kiedy byłam już gotowa, zawołałam wilka i razem ruszyliśmy do stajni.
Luke już na mnie czekał. Niesamowicie zdumiał się na widok mojego pupilka.
- Co TO jest? - zapytał pokazując na Mordora.
Prychnęłam w odpowiedzi, a basior wyszczerzył kły.
- TO jest Mordor, mój wilk - odparłam opryskliwie.
Luke spojrzał na niego ponuro, lecz nie protestował za dużo.
Siodłaliśmy konie w milczeniu. Po około 15 minutach byliśmy gotowi do drogi.
Wskoczyliśmy na konie i pokłusowaliśmy w stronę lasu.
- Jesteś gotowy na szybsze tempo? - zapytałam, odgarniając gałęzie smagające mnie po twarzy.
- Zawsze - zaśmiał się chłopak, popędzając konia do galopu.
Ruszyłam za nim, za wszelką cenę starając się go dogonić.
Z tyłu słyszałam miarowe posapywania Mordora.
I nagle... spadałam.
Wszystko rozmazało mi się przed oczami. Uczucie było niesamowite.
Później dowiedziałam się że prawdopodobnie, Katana weszła w kałużę i się potknęła.
Stało się to tak niefortunnie że zostałam wysadzona z siodła.
Lecz w tym momencie wiedziałam tylko że ziemia zbliża się z zastraszającym tempie.
Po chwili była tylko ciemność.
(Luke? Cóż za dramat się tworzy :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz