niedziela, 22 lutego 2015

Od Luke'a CD Morgan

- Co tu można o mnie powiedzieć...? Zacząć od urodzin? - zapytałem szczerząc się.
Morgan spojrzała na mnie z dołu.
- No już dobra. Miałem normalne dzieciństwo. Bawiłem się z rówieśnikami i w ogóle. Kłopoty dla mnie zaczęły się w klasach 4-6. Dzieci nie lubiły mnie i nie odzywali się do mnie. Twierdzili, że jestem kujońskim śmierdzielem. Zawsze wytykali mi że się dobrze uczę i że czytam książki i jaki jestem cichy. Ignorowałem te wszystkie obelgi i zatraciłem się w świecie książek. Tylko one jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Czytałem książki masami - pokazałem rękoma ile. - Chowałem się po nocach pod kołdrą, żeby przeczytać chociaż jedną stronę. Uczyłem się dalej, miałem dobre oceny, ale nauka przeszła na drugi plan. Na lekcjach zamiast czytać podręczniki przekładałem swoje książki i udawałem, że czytam podręcznik - roześmiałem się na to wspomnienie. - W końcu poszedłem do gimnazjum. Tam nękania innych uczniów prawie ustanęły, ponieważ poszedłem do takiego wyższego gimnazjjm, gdzie nie ma ulicznych bandziorów. Cieszyłem się z tego, bo sam wybrałem to gimnazjum. Właśnie w 1 gimnazjum pierwszy raz jeździłem na koniu. Poszedłem z nudów so ośrodka jeździeckiego. Później przebywałem tam codziennie. Zakochałem się w koniach, w ich delikatności. Zarywałem szkołę tylko po to, żeby chwile pojeździć na koniu i robiłem to często. Kiedyś do mojego domu przyszedł dyrektor gimnazjum i opowiedział mojej mamie o moim zachowaniu. Rodzice byli wściekli, ponieważ zależało im na mojej edukacji. Zakazali mi jeździć na koniu, chcieli żebym był kolejnym Einsteinem. Mi nie zależało na tym. "Monitorowali" mnie i nie pozwalali nigdzie wychodzić. Próbowałem się wymykać, ale nigdy mi się to nie udawało. Konie były taką zakazaną miłością - uśmiechnałem się. - Kiedyś jeden kolega za szkoły polecił mi, żebym uciekł z domu. Na początku nie podobała mi się ta propozycja, lecz z czasem zacząłem się do niej przekonywać. Myślałem: "Gdzie pójdziesz Luke?" i podobne. Przypomniało mi się wtedy, że mam wujka, który jest właścicielem jakiegośtam osiedla. Zadzwoniłem do niego i załatwił mi jeden domek. Miałem blisko do ośrodka jeździeckiego i to była cudowna dzielnica. Chciałem uciec z domu i tak zrobiłem. Miałem 16 lat. Poczekałem na odpowiedni moment i uciekłem. Zostawiłem też kartkę z przeprosinami. Mieszkałem na osiedlu i dalej chodziłem do tego gimnazjum. Jak zarabiałem na życie? Wujek co miesiąc dawał mi pieniądzę. Gdy skończyłem gimnazjum zdecydowałem się zmienić szkołe, bardziej lubiącą konie. I znalazłem odpowiednią dla mnie. Właśnie tak się tu dostałem - skończyłem czekając na reakcję Morgan.

(Morgan? :{) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz