niedziela, 28 czerwca 2015

Od Melenci CD John

Zaśmiałam się. Pierwszy raz dzisiejszego dnia.
-Właśnie o to chciałam zapytać. Jasne. - odparłam
John też się uśmiechnął. Pożegnałam się i zamknęłam drzwi. Odetchnęłam powietrzem przesiąkniętym zapachem świeżej farby. Z pewnością fajnie będzie wstać rano ,mając poczucie jakiegoś celu. Chociażby takiego, jak spotkanie ze znajomym.
Przebrałam się w piżamę (za którą służyła mi za duża koszulka i krótkie spodenki) ,po czym złapałam za mój szkicownik i z braku innego zajęcia, zaczęłam rysować.
Zawsze zaczynałam od kilku niepozornych kółek. Nie wiem dlaczego, ale pierwsze co przyszło mi na myśl, aby narysować, to klacz Jonathana.
Gdy skończyłam, na mojej pościeli leżała masa startej gumki, zegar wskazywał godzinę 1.27, a w moim szkicowniku, widniał niemal trójwymiarowy szkic pędzącej klaczy. Z uśmiechem spojrzałam na moje dzieło, po czym zamknęłam szkicownik i wraz z gumką i ołówkiem wrzuciłam go pod łóżko. Strzepnęłam resztki gumki z pościeli i nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
***
Obudził mnie irytujący odgłos budzika. Otworzyłam oczy. Na zegarze widniała godzina 8.00. Wyłączyłam alarm i z cichym jękiem stoczyłam się z łóżka. Przeciągnęłam się. Ziewnęłam (niezbyt elegancko) i wciąż zaspana powędrowałam do szafy. Początkowo przestraszyłam się, nie widząc bryczesów. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że zostawiłam je w siodlarni. Niewiele myśląc założyłam moje jeansy i luźną bluzkę. Następnie ruszyłam do lustra, mając nadzieję, że chociaż trochę ogarnę moje włosy.
***
Byłam już prawie gotowa. Chwyciłam moją kurtkę, przewiesiłam torbę z kilkoma podręcznikami i innymi potrzebnymi rzeczami przez głowę i z uwagą patrzyłam na plan szkoły. Całe szczęście mniej więcej wiem już, jak dojść na stołówkę.Właśnie....Mniej więcej. Dlatego z takim uporem studiowałam plan. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
~Jonathan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz