Usłyszawszy dźwięk stanąłem jak wryty, w bezruchu, Tenebris jeszcze hałasowała.
- Ćććś - rozkazałem. Koń nadstawił uszy. Nikogo nie było widać. Ani teraz już słychać. Przez chwile myślałem że to jakiś zwierzak, ale byliśmy tak głośno że to było niemożliwe. Żadne zwierzę nie odważyłoby się podejść tak blisko hałasu. Tak jak stałem w wodzie, szybkim spięciem mięśni wskoczyłem na Clydesdale. Wyszliśmy z wody i próbowałem z wysokości rozglądać się. Przeszliśmy przez dróżkę, a wtem coś zauważyłem. Człowieka. Schowanego. Podeszliśmy tam. Nie schodząc z konia odrzekłem:
- A to co?
<Charlie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz