Siedziałam w bibliotece, przy mahoniowym stoliku, czytając moją ulubioną i pasjonującą książkę "Potęga Mordoru"*, aż nagle drzwi czytelni otworzyły się i stanął w nich niezwykle zaspany Alejandro. Podniosłam krótko wzrok, aby potem znów pogrążyć się w lekturze. Chłopak przeszedł obok stosu książek na wejściu, przeszeł obok pani bibliotekarki, mówiąc najcichsze 'Dzieńdobry' jakie słyszałam i usiadł naprzeciwko mnie przy właśnie tym mahoniowym stoliku.
- Zjadłeś? - zapytałam znad książki.
(Alejandro?)
*sama wymyśliłam nazwę jakby co
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz