- Nic ci się nie stało? - Wstałam z podłogi i podbiegłam do chłopaka, ale widząc plamę z kakao na jego szlafroku i podłodze dodałam - Może pójdę po ręcznik.
Po długim czyszczeniu szlafroka (oczywiście Jonathan musiał się wiercić) John pościerał podłogę i znów zasiedliśmy na drewnianych panelach, popijając kakao z wzorzastych kubków. Dla przykładu: mój kubek był z azteckimi niebiesko-zielonymi wzorami, a Johna w niebiesko-białe pasy. Gwiazdy spadały, ale niebo stawało się coraz to jaśniejsze. Nagle zauważyłam, że przedtem niebo było granatowe, a teraz jest jasno niebieskie.
- Em, John która jest godzina? - spytałam zmieszana.
Chłopak włączył komórkę i uniósł brwi.
- Czwarta.
(Jonathan?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz