- Fajnie że chociaż jest ta siłownia - pomyślałem sobie.
Zauważyłem żę nie ma El Jamesa. Przestraszyłem się i zaczełęm go szukać. Nie mogłem znaleźć. Ile już? Godzinę? Dwie? Nie wiem ile już go szukamałem, ale a oknem było jasno. W końcu postanowiłem zajrzeć do szafy.
- Tu jesteś pokrako! - wykrzyknąłem. - Sio! - dodałem.
Położyłem go na swoim posłaniu, a sam położyłem się spać. Zasnełem szybko, ale śnił mi się koszmar. Gdzy gwałtownie się przebudziłem, spojrzałem na zegarek.
- O matko! - krzyknąłem.
Serce zaczeło mi szybciej bić. Zerwałem się z łóżka i szybko, nie zwarzając, że wyrzucam wszystko z szafy, ubrałem się. Wyleciałem w biegu z pokoju.
- Gdzie to było? Ta stołówka?! Chyba tam! - pobiegłem. Wbiegłem jak burza do prawie pustej stołówki, zdyszany. Szukałem wzrokiem Charlie, ponieważ nikogo innego nie znałem.
Usiadłem naprzeciwko, i zdyszany powiedziałem:
- Przepraszam.
<Charlie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz