Postanowiłem wyjechać w teren dla relaksu. Osiodłałem Tenebris, i powoli
kierowałem się w stronę lasu. Jechaliśmy wolno. Ślimaczym tempem,
podziwiając uroki lasu i wdychając rześki tlen. Zauważyłem jakiegoś
człowieka. W sumie ja też niezbyt znałem jeszcze ludzi z universytetu,
ale postanowiłem tam podjechać. Stępem wjechaliśmy na teren przy
jeziorze. Wywnioskowałem że to kobieta, ponieważ posiadała długie, czerwone włosy.
Ehem-mruknełem, siedząc na Tenebris. Co ty taka spięta?-dodałem, jakbyśmy znali się od lat.
Zeskoczyłem z Tenebris, nie usłyszawszy odpowiedzi. Podszedłem bliżej.
Hej, coś się stało?-spytałem. Wydaje mi się że nie widziałem ciebie jeszcze w universytecie-dodałem.
Dopiero przyjechałam-w końcu usłyszałem odpowiedź. Usiadłem koło
dziewczyny, i próbowałem zlokalizować obiekt, na który się tak zawzięcie
patrzyła. Tenebris zaczeła popychać dziewczynę łbem. Odrazu ją
skarciłem. Widać było że znudziło jej się stanie.
No cóż, nie chcesz ze mną rozmawiać widzę, albo po prostu jesteś małomówna-wywnioskowałem. Ja będę musiał jechać-dodałem.
Jedziesz ze mną? - spytałem.
<Melenica?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz