Spojrzałam na nieznajomego. Był wysoki. Jego włosy były niemal czarne ,a błękitne oczy wpatrywały się we mnie wyczekująco.
Cóż za ironia losu. Gdy nie starasz się kogoś spotkasz ,spotykasz.
Uśmiechnęłam się delikatnie ,widząc kompletnie czarny komplet na równie
czarnym koniu. Zwierzę nerwowo kręciło się wokół własnej osi. Jestem
przekonana ,iż klacz chętnie ruszyłaby z miejsca galopem
Ponownie odwróciłam się do rozmówcy, który w tym czasie zdążył już wstać. Dopiero teraz zauważyłam jaki jest wysoki.
-Musisz wybaczyć mi moją ostrożność ,ale nawet nie wiem jak masz na imię.-powiedziałam po chwili namysłu
Chłopak uśmiechnął się.
-John - powiedział podając mi rękę. -A ty to...
-Cia - także się uśmiechnęłam
-Więc...Jedziesz?
Tak naprawdę nie miałam nic do stracenia ,ale wyćwiczony sposób myślenia
nakazywał mi zachowywać jak największą ostrożność. W końcu zdecydowałam
się na kompromis.
-Mogłabym iść obok ciebie? - zapytałam lekko speszona.
~Jonathan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz