Długo już czekałem na przyjazd do uniwersytetu. Byłem ciekawy jak tam będzie....jacy ludzie, stajnia, same pokoje..ciekaw wszystkiego. Chciaż oglądałem już stronę Univerku i zdjęcia, to i tak byłem bardzo podekscytowany. W końcu czas wyjazdu. Spakowane miałem wszystko już od dwóch dni. I ciągle mam przeczucie, że czegoś zapomniałem! Martwię się o Tenebris, El James sobie poradzi, dostał tabletkę i zapewne będzie spał całą drogę.Wprawdzie koń do podróży nic nie ma, ale to jednak długa droga. Wsiadłem do samochodu, i pojechaliśmy. Jazda z przerwami oczywiście, sprawdzałem co u Tenebris, a El James spał. Przez cały czas. Dojechaliśmy. Już z daleka było widać wysoki univerek oraz pastwiska, piękne i zielone. Wysiadłem z samochodu i zaczełem wypakowywać rzeczy, przenosząc je do pokoju. Nie spotkałem nikogo. Trochę to było zastanawiające. Poszedłem po El James'a. Gdy już wszystkie "pokojowe" rzeczy wniosłem do mojego tymczasowego małego "mieszkanka" zajrzałem do Tenebris. Prowadząc ją do stajni już z oddali było widać jakąś postać przy prawdopodobnie swoim koniu.
- Cześć! - krzyknełem z daleka.
<ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz