Szczerze mówiąc to było mi obojętne gdzie wyjeżdżam. Na tylnym siedzeniu samochodu były dwie klatki. Zawołałam swoje psy, przybiegły od razu, pierwszy wsiadł Ares, druga Luna. Bagażnik był wypchany moimi torbami.
-Wprowadzaj Loki'ego i ruszamy. - Krzyknął mój starszy brat.
Niechętnie złapałam metalowy uwiąz i ruszyłam na wybieg mojego ogiera. Przeskoczyłam przez drewniany płot. Koń podszedł do mnie, przypięłam uwiąz i wyprowadziłam go na zewnątrz. Droga do samochodu odbyła się bez przeszkód. Niestety mój kochany Loki musiał stwarzać problemy podczas wchodzenia na przyczepę. Zajęło nam dobre kilka minut skłonienie go do tego aby na nią wszedł.
Późnym popołudniem byliśmy już w universtyecie. Pierwsze co zrobiłam po zatrzymaniu się było wypuszczenie psów. Później podeszłam do przyczepy mojego konia, powoli i "spokojnie". Wyprowadziłam go na zewnątrz, nie spodobała mu się za bardzo podróż. Zarżał i machnął ogonem, posyłając mi spojrzenie mówiące "jesteś podła".
Niedaleko głównego budynku stały stajnie.
-Alan popilnuj psy, zaraz wracam. - Uśmiechnęłam się i poprowadziłam ogiera w stronę stajni. Boks już na niego czekał, Loki'emu spodobało się od razu. Zdziwiło mnie to, że tak szybko zaakceptował nowe miejsce. Nawet towarzystwo innych koni za bardzo mu nie przeszkadzało. Wróciłam na parking, wzięłam torby i weszłam do środka budynku. Portierka dała mi klucz oraz poinstruowała jak do niego dojść. Alan pomógł mi poprzenosić rzeczy. Zajęło nam to niecałą godzinę. Pożegnałam brata, rozpakowałam się i przebrałam w czarne bryczesy oraz szarą koszulkę. Narzuciłam na siebie granatową rozpinaną bluzę, spięłam włosy w warkocz i wyszłam z Luną oraz Aresem. W towarzystwie zwierzaków ruszyłam do stajni, aby sprawdzić jak ma się ogier. Psy zostały na korytarzu a ja weszłam do boksu.
-Hej. - Usłyszałam nieznajomy głos, odwróciłam się i zobaczyłam...
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz