- Taksówką? - zapytałam pełna obaw sprzeciwu, ale Crist zgodził się i zadzwonił po taksówkę.
Samochód przyjechał kilka minut później, zatrzymując się przy nas i ochlapując przy tym kilka przechodniów kałużą. Wskoczyliśmy szybko do taksówki, która niezbyt nam się spodobała od wewnątrz, podaliśmy adres Universytetu i auto ruszyło. Nie jechaliśmy długo, chyba 5 minut, a gdy już taksówka stanęła obok naszej szkoły, zapłaciliśmy bardzo tanio. Wysiedliśmy z samochodu i pobiegliśmy przed siebie. Złapałam Crista za dłoń i pociągnęłam go za sobą do kawiarni. Byliśmy susi, a mimo to było nam zimno, więc usiedliśmy w jednym ze stolików z widokiem na halę i zamówiliśmy sobie po gorącej czekoladzie. Szybko dostaliśmy napoje.
- Więc, rodzice powiedzieli, że powiedzą mi w moje urodziny, gdzie jedziemy, jak jedziemy i kiedy jedziemy. Dlatego resztę ci powiem 2 lipca, okay? - zapytałam.
(Cristian?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz