Po chwili wytchnienia w bibliotece, poszłam się przejść do lasu, ponieważ była cudowna pogoda. Słońce grzało, a na niebie nie widniały żadne chmurki. Powoli zaczęło mi się robić gorąco w lekkim wełnianym sweterku i długich spodniach. Natychmiast pożałowałam, że nie ubrałam się w jakiś t-shirt. Szłam przez ciemny las aż nagle zobaczyłam strumyk, a w nim konia oraz... Zmarszczyłam brwi i mimowolnie zarumieniłam się. W strumyku bawił się z Tenebris Jonathan, a pierwsze co zobaczyłam to brak koszulki. Skierowałam się w tamtą stronę, pragnąc być jak najciszej, ale nadepnęłam gałązkę. Od razu poczułam na sobie spojrzenie John'a.
(Jonathan?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz