Powoli kończyłam jeść śniadanie, ale Alejandro nic nie przełknął. Zaczynałam się o niego martwić.
- Al? Nic nie będziesz jadł? - spytałam, pochylając ku niemu głowę. - Hm?
- Nie chcę.
- Nie chcesz? Serio? - powiedziałam i, nieczekając na odpowiedź, odeszłam od stołu.
Zrobiłam mu czekoladowe płatki oraz herbatę i wróciłam do stołu.
- Proszę. - Podstawiłam mu pod nos jedzenie, a sama pacnęłam go lekko w głowę. Podniósł się lekko i prychnął. - Jedz, ja już ide. Jakby co to jestem w bibliotece.
(Alejandro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz