- Nie, jeż nic.- powiedziałem zmieszany
Charlotte wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Leżałem i czytałem książkę. Później poszedłem do biurka i pisałem. Na kolana skoczyła mi Lili. Wiem, że zwierzęta nie mówią, ale Lili rozumie co do niej mówię. Wszystko co do słowa. Jakby była człowiekiem uwięzionym w ciele kota. Nagle słyszałem głośną rozmowę w którymś z pokoi. Wyszedłem z pokoju i kierowałem się w stronę hałasu. Nie patrzyłem na korytarz, tylko na drzwi. Szedłem tak i niespodziewanie na kogoś wpadłem. Popatrzyłem w górę i zobaczyłem zmartwioną Charlotte.
- Co się stało?- zapytałem
Charlotte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz