Nagle naszym oczom ukazał się napis "Schronisko dla bezdomnych zwierząt"
-A może jednak wiem -zaśmiałem się. - Chodź - pociągnąłem dziewczynę za ramie.
Kiedy weszliśmy do budynku ,przeszedł mnie dreszcz...nigdy nie przepadałem za schroniskami lub szpitalami ,w powietrzu zawsze czuć taki pewien smutek...i zwątpienie...Pracownik zaprowadził nas pod szklane drzwi ,za którymi widać było bawiące się koty ,ostrożnie uchylił drzwi ,tak aby żaden z nich nie wymknął się.Wślizgnęliśmy się szybko do środka i pracownik zamknął drzwi.
-Tyle słodyczy w jednym pokoju! -powiedziałem głaszcząc jednego z kotów.
Perrie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz