czwartek, 30 kwietnia 2015

Od Luke'a CD Morgan

- Okay - odpowiedziała łamiącym się głosem Morgan.
Chwilę później siedzieliśmy już w brudnej australijskiej taksówce. Taksówkarzem był starszy pan, który dobrze znał się na Sydney, mimo azjatyckich rysów, i co chwilę opowiadał o jakimś miejscu. Ja i Morgan przysłuchiwaliśmy mu się z uwagą, aby zapamiętać każde miejsce do późniejszego zwiedzenia.
Po 15 minutach drogi w zatłoczonym Sydney byliśmy na parkingu naszego hotelu. Morgan poszła do recepcji, a ja razem z kierowcą wnieśliśmy dwie walizki do budynku. Zapłaciłem mu i taksówkarz wrócił do swojego auta. Ja weszłam do recepcji, gdzie Morgan rozmawiała z recepcjonistką i potem szliśmy już do naszego pokoju na 2 piętrze, o numerze 312.
- Australijczycy mają straszny akcent. Nic nie da się zrozumieć - podsumowałem i otworzyłam kluczem drzwi naszego pokoju.
- Wow...
Pokój był duży i przestronny. Po lewej stronie były drzwi do łazienki, a na prosto były dwa łóżka przykryte białą pościelą i niebieską narzutą. Cały pokój był wystrojony na ciemnobrązowo i niebiesko. Po prawym boku stał telewizor, a podłoga była wyścielona brązową wykładziną. W północnym boku pokoju było ogromne okno z wyjściem na taras, który był również ogromny.
Od razu rzuciłam się na lewe łóżko twarzą w poduszkę.
- Tu jest super! - wymamrotałem dalej w poduszce i usiadłem na łózku. - Idziemy na plażę?
Była dopiero 10 rano, więc świetnie by było orzejść się po wspaniałych australijskich plażach.
(Morgan?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz