Wszedłem do stołówki, ale zaraz wyszedłem.
- Nie jesz?- zapytała Perrie
- Muszę jeszcze coś załatwić.-
- Aha, a gdzie?-
- W mieście, ale wolałbym iść sam- powiedziałem
-Okej-
Wyszedłem z uniwersytetu i zacząłem zmierzać w stronę bloków. Na chodniku stała kobieta psem. Podszedłem do niej.
- Dzień dobry- przywitałem się
- Dzień dobry, proszę pies, smycz i obroża- powiedziała oddając mi psa i rzeczy
- Dziękuję, do widzenia-
- Do widzenia-
Poszliśmy do parku. Mały usiadł na trawie i patrzył na przechodniów.
http://e-bernenczyki.pl/images/tamara/01_dom_rodzinny/01_tami.jpg
Po jakimś czasie wróciłem do uniwersytetu.
Perrie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz