- Fajnie jest się tak samemu zrobić kolację - stwierdziłam z uśmiechem gdy Crist wrócił już do stołu.
- Nawet bardzo. I zrobiliśmy to razem - odpowidział chłopak.
Jedzenie było pyszne, co mnie zdziwiło, bo nie lubiłam spaghetti. Albo tylko mi się wydawało? Nie. Było pyszne i kropka.
- Jutro twoje urodziny - przypomniałam gryząc makaron.
- No - odparł Crist zadowolony. - Okay...
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie.
- 21 - oznajmił, jakbym nie wiedziała jaka jest godzina. - Dość długo robiliśmy tą kolację.
- No - przyznałam. - A teraz pora spać.
Crist?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz