Minęłam jakiegoś gościa, pierwszy raz go widziałam. Wyglądał na zagubionego i roztrzepanego na pierwszy rzut oka. Stał z pełnymi rękami i chyba zastanawiał się, co teraz zrobić. Odwróciłam się i jeszcze raz spojrzałam na chłopaka i coś we mnie kazało mi do niego podejść.
- Hej - powiedziałam, gdy byłam już obok niego. - Pomóc?
Chłopak popatrzyłam na mnie.
- Eeee... Tak - odrzekł po chwili. - Dziękuje.
Podał mi kilka pudełek, odrobinę ciężkich.
- Jak się nazywasz? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Charlotte, ale mów mi Charlie. Albo Charls. Jak chcesz - odparłam starając się nie upuścić pudełek. - A ty? Gdzie to zanieść?
(Felix?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz