Pizza była bardzo dobra ,ale czegoś mi brakowało...Po zjedzeniu pizzy zapłaciliśmy...oczywiście znów była kłótnia kto płaci ,aż w końcu zapłaciliśmy każdy po połowie ,wyszliśmy z lokalu była tak ładna pogoda ,że szkoda by było gdyby nie spędzić reszty dnia na dworze.
-Masz może ochotę teraz na spacer po parku? -zapytałem.
-Brzmi nieźle.
Poszliśmy starym rynkiem w stronę parku ,nagle zrobiło się jakoś cicho...cała radość i szczęście się rozmyło.Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź dlaczego...w jednym momencie zrobiło się czaro i zaczęło lać ,nim zdążyliśmy znaleźć jakiś daszek zmokliśmy tak bardzo ,że ociekaliśmy wodą.
Charlie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz