środa, 11 lutego 2015

Od Charlotte CD Toni

- Jak chcesz - dodałam cicho i przyśpieszyłam.
Antonio też przyspieszył widząc mnie. Ciągle odwracał się do tyłu, jakby bał się, że go dogonie. Taki miałam zamiar. Powoli byłam coraz bliżej Toniego. Przestrzeń między nami się zmniejszała. 3 metry. 2 metry. 1 metr. Toni niebezpiecznie przyśpieszył, ale byłam tuż obok niego. Nagle tak przyśpieszył, że był ode mnie oddalony znów o 3 metry. Parsknęłam, a on odwrócił się i zaczął się śmiać. Tak długo miał odwróconą głowę, że nie zauważył zakrętu. Jechał prosto przed siebie na ławkę z staruszkami. Gdy był już niebezpiecznie blisko staruszek zatrzymałam się, a on zapytał bezgłośnie: Co? Odwrócił głowę i zobaczył, że wjeżdża w starsze panie. Na szczęście one to przewidziały i rozsiadły się na boki ławki, a Toni wjechał w sam środek. Niestety siła uderzenia była tak mocna, że ławka przewróciła się do tyłu razem z Antonio i staruszkami. Podjechałam bliżej i pomogłam wstać paniom. Antonio wstał sam i zapytał:
- A mi to już nie pomożesz?
Uśmiechnęłam się przepraszająco i roześmiałam się. Jak można nie zauważyć ławki pełnej staruszek?

Antonio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz