- To życze cię powodzenia i trzymam kciuki - pokazałam mu "łapkę" w górę.
Autobusem dostaliśmy się do Univerystetu. Tam poszliśmy razem na śniadanie, zjedliśmy je i Crist oświadczył, że musi już lecieć zadawać. Ja w tym czasie, gdy Crist zdawał teorię poszłam się normalnie ubrać i bawiłam się z Carmel. Koło 11 ktoś do mnie zapukał. Okazała się to być Lucy, która powiedziała, że słyszała, że podobno ja i Crist chodzimy. Nie za bardzo chciałam, żeby o tym wiedziała, więc odpowiedziałam, że mam teraz coś ważnego do roboty i Lucy poszła. Wzięłam moją cudowną, ciągle zacinającą się komórkę i już chciałam do niego zadzwonić, lecz nie byłam pewna czy odbierze, więc w końcu odłożyłam telefon komórkowy na miejsce. Znudzona czekałam na Crista.
Crist?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz