Pociągnąłem Sebastiana za uzdę. Koń posłusznie poszedł za mną. Weszliśmy na wielką halę.
- No to co robimy? - zapytałem.
- A co umiesz?
- Skakać, ujeżdżać i takie tam.
- To może zrobimy wyścigi?
- Okej trzy kółka wokół hali.
Wszedłem na konia.
- Dobra - powiedziała dziewczyna
Poszliśmy na linię startu.
- Trzy... Dwa...Jeden... Start! - krzyknąłem popędzając konia.
Na początku biegliśmy równo. Później na zmianę się wyścigaliśmy. Przy mecie byliśmy równo.
- Nawet fajnie - powiedziałem szeroko się uśmiechając.
- Nie zmęczyłeś się?
- A czym? To były tylko trzy kółka.
Perrie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz