- Cieszę się.-
- Z czego?-
- Że na mnie nie krzyczysz.-
- Aha.-
- Ja już muszę iść.-
-Gdzie?-
- Do universytetu.-
- Aha.-
Wstałem i zacząłem zmierzać w jego stronę. Kiedy wszedłem do budynku poszedłem do siebie. Wziąłem prysznic i ubrałem się w garnitur. Szybko założyłem buty ( oczywiście eleganckie) i wyszedłem. Poszedłem na prystanek autobuowy w kierunku centrum miasta. Tam wszedłem do dużego budynku. W środki czekała na mnie mama. Po chwili przyszedł jakiś pan.
- Mam nadzieję, że wygramy.- usmiechnął się
- A, zapomniałam ci przedstawić, pan zgodził się nam pomóc.-
- Aha.-
Staliśmy przed drzwiami.
- Proszę o wejscie. Zaczęło się.-
Weszliśmy do środka sali
**** po 2 godzinach*****
- Och, jak dobrze, że ciebie uniewinnili.-kzyczała mama
- Tak wiem, ale muszę iść.-
- Dobrze, ja też za niedługo mam samolot.-
- Zadzwoń jak dolecisz.-
- Dobrze.-
Wyszedłem z sądu. Wróciłem autobusem i poszedłem do siebie.
Charlotte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz