- Ej, Crist!!! - zawołałam ciągnąc go zdrową lewą ręką za palce ręki.
Odwróciłam się ze strachem w oczach.
- Co?
- Ty nie masz koszulki - powiedziałam, a on westchnął poirytowany. - Nie jest ci zimno? Jest ledwo co 15°C.
Spojrzał w dół na swój goły tors. Teraz dopiero zauważyłam, że Crist jest nieźle umięśniony.
- Lepiej już wracajmy - powiedział trzymając w dłoniach smycz ze Snickersem*.
Przeszliśmy, właściwie pobiegliśmy przez kawałek lasu i doszliśmy do miasta.
- Włóż coś - powiedziałam wpatrując się w jego klatę. - Ludzie patrzą.
Crist spojrzał na mnie i wyszczerzył się w uśmiechu.
- Charlie, widzę tylko ciebie. Czy te ludzie to ty? - spytał podchwytliwie.
On jest zbyt mądry. Zbyt. Odwróciłam wzrok.
- Nie. Nie ja.
Doszliśmy do Univerystetu.
Crist?
*Jak ten Snickers brzmi... :3 Wyobraź sobie smycz z batonikiem xD Taaa... Ten mój musk :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz