Miałem ze sobą torbę sportową w do której spakowałem potrzebne rzeczy. Na początku wyciągnąłem rękawice taką żeby mógł ją śmiało gryźć. Położyłem mu rękę na brzuchu a on zaczął ją kopać i gryźć. Bacznie obserwowałem jego pyszczek. Coś mi tam nie grało. Po chwili wziąłem go ostrożnie na kolana i otworzyłem delikatnie pyszczek.
- No to wszystko jasne...
- To co mu jest?
- Podczas jednej z zabaw musiał ugryźć coś tak twardego lub w coś uderzył pyszczkiem, że jego ząb zaczął się ruszać. To go tak denerwowało i nie był taki wesoły.
( Lucy? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz