Mam jej dość. Ale co dziwne chce jej towarzystwa. Zjadłam płatki z miną "O co ci chodzi? Rękę ci urywają?" i poszłam do Juliette Elisabeth. Nakładając owsa do miski rozpłakałam się. Łzy lały mi się po oczach. Byłam zła, smutna i radosna.
-Och, Juliette, co ja mam zrobić?
Koń parsknął.
Nagle do stajni weszła Charlotte.
(Charlie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz