Charlie powoli odeszła a ja jak najszybciej wszedłem do mojego pokoju. Usiadłem na podłodze, oparłem się o drzwi i skuliłem się. Tak jak kiedyś... Ja jej nie lubię? To bzdura. No nie boje się jej, ale czegoś innego... Ja nie mogę wszystko zaczyna się powtarzać... A jeśli skończy się to tak jak kiedyś to się powieszę. Oparłem głowę o kolana i poczułem, że coś spływa mi po policzku. Nie obchodziło mnie jednak to.
( Charlie? Sorry, że taki krótki, ale nie mam zbyt pomysłów. )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz