Cały czas byłem na pastwisku puki nie zrobiło się zimno. Zaprowadziłem Soul' a do boksu, napełniłem pojemniki na owies i wodę i szybko zamknąłem drzwiczki. Kiedy miałem już odejść usłyszałem głośne rżenie mojego konia. Wróciłem do niego i poklepałem go po czole.
- No co się tak patrzysz?
Koń położył mi głowę na lewym ramieniu i smutno zarżał. Wiedział, że coś mnie gnębi. Przytuliłem się do niego i pogłaskałem po miękkiej grzywie.
- Wiem. Może jutro przeproszę ją za moje zachowanie i... powiem o co chodzi. Dobranoc Soul...
( Charlie? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz