- Uuu. Koperta! - wykrzyknęłam zaciekawiona i szybko ją otworzyłam.
Powoli wyjęłam z niej dwa bilety lotnicze. Kiedy zobaczyłam dokąd one są, moje oczy otworzyły się szeroko.
- Sy...Sydney? - wyjąkałam zszokowana.
Luke uśmiechnął się szeroko.
- Niespodzianka! Wiesz tak sobie myślałem o naszej rozmowie i tak mi wpadło do głowy że to będzie dobry pomysł - powiedział, chociaż jego mina powoli rzedła kiedy patrzył na moją zastygłą twarz - Morgan? Co ty na to? - zapytał niepewnie.
Zupełnie niespodziewanie rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek. Równie szybko cofnęłam się zawstydzona.
- Luke to... niesamowite! - krzyknęłam i szeroko się uśmiechnęłam - Jak... jak to zrobiłeś? Wiesz, bilety lotnicze wcale nie są tanie.
Patrzył na mnie ciepło swoimi brązowymi oczami.
- Cóż... jakby to ująć? Mój wujek stwierdził że należy mi się nagroda za... dobre zachowanie - zaśmiał się odzyskując dobry humor.
Spojrzałam na resztę rzeczy z koperty. Oprócz 2 biletów, znajdowało się tam pokwitowanie za pokój i... z wrażenia zaparło mi dech.
- To jest... czy ty w ogóle masz pojęcie ile to kosztowało?! - mój głos był nienaturalnie wysoki z podniecenia.
- Eee... no całkiem sporo, pewnie - odparł niepewnie.
- Tu jest rezerwacja do jednej z najlepszych restauracji w Australii - machałam mu świstkiem papieru z logo restauracji "Quay" - Byłam tam tylko raz, ale... jeny to jedzenie. Żebyś ty to widział! - Z emocji załamał mi się głos.
- No już spokojnie, spokojnie - zaśmiał się Luke, ostrożnie wyjmując świstek z mojej zaciśniętej dłoni.
Na policzki wstąpił mi rumieniec.
Szybko wstałam z kanapy i nalałam sobie resztkę sprite'a. Wypiłam ją jednym haustem, żeby się uspokoić.
- Już? - zaczepił mnie żartobliwie, a ja posłałam mu w odpowiedzi miażdżące spojrzenie.
- Tak. Teraz najważniejsze pytanie. Kiedy jedziemy? Jaki jest termin? - zapytałam, chociaż tak naprawdę zastanawiałam się nad czym w tym momencie myśli.
(Luke? Podoba mi się ten pomysł :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz