Poszedłem do Venezi.Powitała mnie z entuzjazmem.Wziąłem jedynie kantar i uprzęż.Szukałem wzrokiem Lucy ale nigdzie jej nie widziałem.Nagle ktoś zakradł się do mnie od tyłu.
-BUU !
Odskoczyłem przerażony i zobaczyłem śmiejącą się Lucy.
-Matko ! prawie zawał miałem !
-Bierz konia ,czekam przed stajnią ! -oznajmiła dziewczyna i odeszła.
Wziąłem Veznezie i poszedłem przed stajnie.
-Okej ,no to co planujesz ? -zapytałem Lucy
-A zobaczysz ! Jedź za mną ! -powiedziała dziewczyna i nim się obejrzałem Lucy już galopowała.
Lucy ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz