Siedziałem jeszcze jakiś czas w sali myśląc o tym co się stało. Po chwili wstałem i poszedłem do pokoju. Włożyłem Sfinksa do torby. Dziś miałem go odnieść. Wyszedłem na dwór. Było już ciemno. Wszystkie lampy paliły się. Po chwili stałem w budynku fundacji. Poszedłem do recepcji i powiedziałem o Sfinksie. Recepcjonistka wpóściła mnie do pokoju weterynarza. Weterynarz zaczął badać Sfinksa.
- Świetnie się nim opiekowałeś.- powiedział po chwili
- Dziękuję.-
- Ten tygrysek jest w dobrej formie. Ma odpowiednia wagę, a co najwarzniejsze jest w pelni zdrowy.-
- Maly chetnie skakał i jadł.-
- Tak. A miał styczność z innymi zwierzętami?-
- Z dwiema kotkami i koniem.-
- Nic nie robił tym zwierzakom?-
- Nie.-
- Dobrze idź do recepcji z tym papierem i się zarejestruj.-
- Dobrze.-
Poszedłem do recepcji i zarejestrowałem sie. Od tej piry codziennie odwiedzać Sfinksa. Gdy juz wyszedłem, poszedłem do parku i usiadłem na jednej z ławek. Nie chciałem chwilowo wracać do uniwersytetu, ponieważ musiałem od tego wszystkiego odpocząc.
Charlotte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz