Zobaczyłam go. Siedział w parku i głucho patrzył w grunt. Coś we mnie chciało do niego podbiec i jak kiedyś pocieszyć, zapytać co się stało. Jednak stałam, tam gdzie stałam, opierając się o dąb. Dąb przy którym kiedyś siedzieliśmy razem i chichotaliśmy ze śmiechu. Teraz przywracał tylko mętne wspomnienia, które w tym miejscu nasilały się i widziałam wyraźnie momenty spędzone z nim. Niegdyś tak błogie i pożądane, dziś wydawały się przekleństwem.
Gdy przestaliśmy się przyjaźnić poczułam jednocześnie ulgę, jak i smutek. Dlaczego? Nie wiedziałam i dotąd nie wiem. Czułam odrazę do tego chłopaka, przy którym płakałam i rozumiałam życie. Za co? Tego też nie wiedziałam i dotąd nie wiem.
Toni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz