Pozostawiłam to bez komentarza. Blondyn sięgnął ręką do wiadra, w wiadrze były martwe myszy. Fuj! Złapał jedną i podłożył "pod nos" Rico. Ten chapnął go za jednym razem, co wyglądało przerażająco. Serio.
Po skończeniu karmienia jaszczura, podczas którego nie odzywaliśmy się do siebie, wyszliśmy ze stajni.
- Ekhem... Jak cię zwą? - spytałam.
Al?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz