Jechałam autem i patrzyłam na ręce mojego taty, które kierowały autem z przyczepą. Lilo jak zawsze wariowała w klatce a ja? Czułam się gówniano. Wiedziałam, że Cristian na bank zawali i będzie bawił się z przyjaciółmi, a ja zostanę sama jak palec. Ale w końcu przyjechałam tutaj, żeby jeździć konno i tak dalej... Nawet nie brzmi to przekonująco, Kenni... Dojechaliśmy na miejsce. Otworzyłam klatkę Lilo, a ona wyskoczyła jak szalona przed siebie...
- LILO ! - krzyknęłam.
Zaczęłam ścigać suczkę. Zatrzymałam się by złapać oddech i zobaczyłam ,że suczka rozłożyła się przed czyimiś nogami. Podeszłam.
-Przepraszam... Nudziło jej się i teraz wariuje... - powiedziałam zapinając smycz do obroży Lilo.
(Kto dokończy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz