Farmaceutka popatrzyła na mnie z współczuciem podając mi leki z recepty. Wróciliśmy autobusem do uniwersytetu. Charlie poszła do swojego pokoju, a ja do swojego. Skierowałem się do łazienki z wzrokiem opuszczonym na podłogę tak, aby nie zobaczyć swojego odbicia w lustrze. Jednak nie udało mi się ,zobaczyłem swoje zapadnięte policzki i bladą twarz... Jeszcze niedawno tak nie było, z dnia na dzień wyglądałem gorzej. Wziąłem wszystkie tabletki, a było ich dość sporo... I poszedłem spać. Obudziłem się dopiero ranem około 9. Ubrałem się i poszedłem do Charlie. Zapukałem do drzwi, a one po chwili uchyliły się a w progu stała Charlie.
- Hej - powiedziałem.
Charlie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz