Skinęłam głową i wyszłam z sali Ala, aby nerwowo usiąść na krześle w korytarzu. Bałam się, że lekarz przekaże mojemu koledze złe wiadomości i jednocześnie miałam nadzieję, że badania wyjdą pozytywnie. Byłam nawet prawie pewna tego, iż wszystko się skończy dobrze i że jeszcze dziś Alejandro wyjdzie ze szpitala i pójdziemy na lody.
Po kilkunastu minutach czekania w korytarzu lekarz wyszedł z sali z skrzywioną miną. Odebrałam to źle i chwiejnym krokiem wróciłam do Alejandra. On leżał z zaciśniętymi ustami na łóżku, a ja usiadłam z powrotem na krześle obok Ala.
- I co? - zapytałam ledwo słyszalnie.
(Alejandro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz