Poszłam więc do niego. Zapukałam, a Crist mi otworzył. Miał podkrążone oczy i zapadnięte policzki. Zabawne, jak człowiek może się zmienić w jeden dzień.
- Crist - powiedziałam łapiąc go kurczowo za dłoń, jakbym bała się go stracić. - Nie możesz...
Chłopak zaciągnął mnie na sofę i usiedliśmy razem. Nic nie mówił.
- Idziesz do lekarza?
- Jutro - odpowiedział kręcąc młynki kciukiem na mojej dłoni.
- Muszę pójść z tobą, okay?
- Okay - odrzekł.
(Crist?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz