Nie było dużego ryzyka, że Charlie mogła mieć także HIV, a przynajmniej miałem nadzieje, że jej nie zaraziłem. Musiałbym żyć z tym na sumieniu... I patrzeć jak ktoś męczy się przeze mnie. Charlie poszła do swojego pokoju. Przez prawie całą noc nie spałem... Rano poszedłem po Charlie która już gotowa czekała w pokoju. Pojechaliśmy razem autobusem do lekarza, który bardzo szybko nas przyjął, zrobił badania Charlie i mi po czym poprosił abyśmy zajęli miejsce w poczekalni. Czas dłużył się, a ja wciąż miałem nadzieje ,że lekarz wyjdzie i powie coś w stylu "Jesteście całkowicie zdrowi!" Lecz życie to nie bajka... Drzwi uchyliły się.
- Cristian, zapraszam do gabinetu - powiedział lekarz utrzymując poważną minę.
Charlie popatrzyła na mnie i powiedziała, że zaczeka. Wszedłem do gabinetu i usiadłem na krześle. Lekarz westchnął.
- Nasze badania potwierdziły chorobę... - powiedział.
Poczułem momentalnie jak strach obejmuje mnie od tyłu i zaczyna dusić gardło, zrobiło mi się słabo.
- Podać panu wody? - zapytał lekarz widząc, że momentalnie zbladłem.
Kiwnąłem głową. Doktor wstał powoli i nalał do plastikowego kubeczka czystej niegazowanej wody, po czym postawił ją przede mną. Omówił dokładnie jakie leki będę musiał przyjmować i inne rzeczy.
- Mogę pana umówić na wizytę z psychologiem - dodał na końcu.
Pokręciłem głową... Nigdy nie przepadałem za psychologami, chociaż ta opcja była rozsądna stwierdziłem, że wystarczy mi fakt, że mam Charlie. Wstałem powoli z krzesła i wyszedłem z gabinetu, usiadłem koło Charlie z wzrokiem skierowanym na zegar. Teraz...każda minuta wydawała się być ostatnią...
Charlie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz