Pielęgniarka wyszła razem z Alejandrem na wózku i lekarzem, a ja postanowiłam poczekać. Mdłości ustąpiły, więc spokojnie rozsiadłam się w fotelu i popatrzyłam za okno. Mój wzrok padł na dziewczynkę, która wesoło bawiła się na szpitalnym placu zabaw. Była ogolona, a jednak huśtała się na huśtawce, jakby kochała swoje życie. Nagle zapragnęłam być tak dobra i wspaniałomyślna jak ona.
Po godzinie rozmyślania i wpatrywanie się smętnie w okno drzwi sali otworzyły się i na wózku inwalidzkim przyjechał Al z nikim innym, niż pielęgniarką. Skinął mi głową i wtoczył się na łóżk, a pielęgniarka wyszła.
- I co? Jak z głową? - podjęłam rozmowę.
(Alejandro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz