- Co?! - niemal krzyknęłam zła. - Jak?!
Ale złość w jednej sekundzie zamieniła się w szczęście i przytuliłam mocno Alejandra.
- To świetnie, Al! - zawołałam puszczając zdezorientowanego chłopaka. - Idziemy na lody!
Alejandro zaśmiał się i odpowiedział, że najpierw się przebierze. Poszedł do swojego pokoju, a po 10 minutach wrócił świeżo umyty i ubrany. Wyszliśmy ze szpitala i poszliśmy do parku po lody.
(Alejandro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz