Pomyślałem chwilę i nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Słuchaj chodźmy do kawiarni. Przynajmniej nie umrzemy z głodu.
Charlie zaśmiała się tak jak ja i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach a najchętniej o lekcji z pani Deth. Śmialiśmy się z niej i z tej lekcji. Nawet nie zauważyliśmy kiedy doszliśmy na miejsce. Kiedy weszliśmy do kawiarni kelnerka podała nam menu i powiedziała, ze zaraz przyjdzie.
( Charlie? )
sobota, 30 maja 2015
Od Crista CD Charlie
Wstałem gwałtownie ,lecz szybko postanowiłem nie ruszać się już tak gwałtownie ponieważ dość mocno zakręciło mi się w głowie.Chwyciłem Charlie za rękę.
-Masz racje ,nie będę popadać w depresje ,nie jestem sam ,mam ciebie...A są ludzie którzy także mają HIV ,raka czy inne choroby.- Stwierdziłem.
-Dokąd chcesz iść? -zapytała dziewczyna podnosząc się z kanapy.
-Przed przyjazdem mojej mamy chciałbym cię zabrać na spacer.-Uśmiechnąłem się.
Charlie?
-Masz racje ,nie będę popadać w depresje ,nie jestem sam ,mam ciebie...A są ludzie którzy także mają HIV ,raka czy inne choroby.- Stwierdziłem.
-Dokąd chcesz iść? -zapytała dziewczyna podnosząc się z kanapy.
-Przed przyjazdem mojej mamy chciałbym cię zabrać na spacer.-Uśmiechnąłem się.
Charlie?
Od Charlie CD Gabriel
Zwykłe wyścigi - niby to nie miejsce dla mnie? On zwariował czy co? Przecież to tylko wyścigi, nawet nie przeszkadzałam Gabrielowi w tym co robił, cokolwiek to było.
Jednak postanowiłam go posłuchać i wyjechałam na Joy jak najszybciej. Kilka minut później znalazłam się w centrum miasta. Podeszłam do jakiejś kawiarenki, żeby coś zjeść, ale narychmiast mnie wygonili (pewnie nie lubią koni). Zdecydowałam, że wrócę do Universytetu. Migiem byłam już tam. Odprowadziłam Joy do stajnu, a sama poszłam do swojego pokoju.
(Gabriel?)
Jednak postanowiłam go posłuchać i wyjechałam na Joy jak najszybciej. Kilka minut później znalazłam się w centrum miasta. Podeszłam do jakiejś kawiarenki, żeby coś zjeść, ale narychmiast mnie wygonili (pewnie nie lubią koni). Zdecydowałam, że wrócę do Universytetu. Migiem byłam już tam. Odprowadziłam Joy do stajnu, a sama poszłam do swojego pokoju.
(Gabriel?)
Od Charlie CD Alejandro
- Więc nie tylko ja nie mogłam się doczekać końca? - Uśmięchnęłam się.
Alejandro tylko skinął głową i stykając się ramionami wróciliśmy razem z końmi do stajni. Tam pomogłam chłopakowi odsiodłać konia, a potem odsiodłałam Joy. Alejandro przez cały czas bacznie mnie obserwował i praktycznie bałam się, że zrobię coś nieprzyzwoitego. Na szcęście nic takiego się nie stało.
- Wracamy? - zapytał Al z lekkim uśmiechem.
- Okay - odrzekłam sprawdzając godzinę. Była 18:45. - Kolacja już się skończyła.
Alejandro ciężko westchnął i powiedział, że jest strasznie głodny.
- Ja też.
(Al?)
Alejandro tylko skinął głową i stykając się ramionami wróciliśmy razem z końmi do stajni. Tam pomogłam chłopakowi odsiodłać konia, a potem odsiodłałam Joy. Alejandro przez cały czas bacznie mnie obserwował i praktycznie bałam się, że zrobię coś nieprzyzwoitego. Na szcęście nic takiego się nie stało.
- Wracamy? - zapytał Al z lekkim uśmiechem.
- Okay - odrzekłam sprawdzając godzinę. Była 18:45. - Kolacja już się skończyła.
Alejandro ciężko westchnął i powiedział, że jest strasznie głodny.
- Ja też.
(Al?)
czwartek, 28 maja 2015
Od Alejandra CD Charlie
Niezbyt lubię panią Deth. Zawsze stawia na swoim i nienawidzi gdy ktoś spóźnia się na lekcje a tym bardziej na korepetycje. Miałem nadzieje, że może tym razem nie obejdzie się bez tej "miny potwora", ale się przeliczyłem.
- To koniec na dzisiaj...
Powiedziała nadal z surową miną.
- Nareszcie...
Szepnąłem do Charlie kiedy nauczycielka się odwróciła.
( Charlie? )
- To koniec na dzisiaj...
Powiedziała nadal z surową miną.
- Nareszcie...
Szepnąłem do Charlie kiedy nauczycielka się odwróciła.
( Charlie? )
środa, 27 maja 2015
Od Charlie CD Alejandro
- Okay - odpowiedziałam i razem z końmi ruszyliśmy do hali.
Pani Deth stała z założonymi rękami w wejściu, gdy wchodziliśmy do środka.
- Spóźniłaś się - rzekła ostro nauczycielka, nie zwracając uwagi na Alejandra.
- Przepraszam. Teraz możemy już zacząć lekcje - odparłam z sztuczną skruchą. - Al też może poćwiczyć?
Kobieta skinęła niezadowolona głową i zaczęły się korepetycje. Ogólnie było spoko, ale jak zwykle prawie nic nie ogarniałam.
(Alejandro?)
Pani Deth stała z założonymi rękami w wejściu, gdy wchodziliśmy do środka.
- Spóźniłaś się - rzekła ostro nauczycielka, nie zwracając uwagi na Alejandra.
- Przepraszam. Teraz możemy już zacząć lekcje - odparłam z sztuczną skruchą. - Al też może poćwiczyć?
Kobieta skinęła niezadowolona głową i zaczęły się korepetycje. Ogólnie było spoko, ale jak zwykle prawie nic nie ogarniałam.
(Alejandro?)
wtorek, 26 maja 2015
Od Gabriela CD Charlie
Stałem na torze obok wygranego.
- No to dzisiaj Krzysiek masz szczęście - powiedziałem.
- Tak, ale może następnym razem ty wygrasz.
- Mam taką nadzieję.
- Ja nie za bardzo.
Staliśmy chwilę w ciszy. Oczywiście, ktoś musiał ją przerwać.
- Dzień dobry, panowie mogę przerwać?- zapytała Charli, która właśnie podeszła z koniem.
- Przepraszam cię na chwilkę - powiedziałem do chłopaka.
Odszedłem kawałek od niego i zapytałem:
- Co ty tu robisz?
- A co można robić na torze w dniu wyścigów? A tak w ogóle czemu nie ma ciebie w uniwersytecie?
- Nie ma mnie i dziś nie będzie.
- A to dlaczego?
- Dlatego, i proszę ciebie idź do uniwersytetu. To nie jest miejsce dla ciebie - podkreśliłem ostro ostatnie zdanie.
- No dobra. Jak sobie chcesz!
Charli z naburmuszoną miną zaczęła kierować się w stronę wyjścia.
Charlotte?
- No to dzisiaj Krzysiek masz szczęście - powiedziałem.
- Tak, ale może następnym razem ty wygrasz.
- Mam taką nadzieję.
- Ja nie za bardzo.
Staliśmy chwilę w ciszy. Oczywiście, ktoś musiał ją przerwać.
- Dzień dobry, panowie mogę przerwać?- zapytała Charli, która właśnie podeszła z koniem.
- Przepraszam cię na chwilkę - powiedziałem do chłopaka.
Odszedłem kawałek od niego i zapytałem:
- Co ty tu robisz?
- A co można robić na torze w dniu wyścigów? A tak w ogóle czemu nie ma ciebie w uniwersytecie?
- Nie ma mnie i dziś nie będzie.
- A to dlaczego?
- Dlatego, i proszę ciebie idź do uniwersytetu. To nie jest miejsce dla ciebie - podkreśliłem ostro ostatnie zdanie.
- No dobra. Jak sobie chcesz!
Charli z naburmuszoną miną zaczęła kierować się w stronę wyjścia.
Charlotte?
Od Alejandra CD Charlie
Zastanowiłem się chwilę. I odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
- Jasne. Przynajmniej nie będę się przynajmniej nudzić.
Poszedłem za Charlie i ruszyliśmy w stronę stajni. W milczeniu przyglądałem się dziewczynie jak siodła swojego konia. Od czasu do czasu podawałem jej zdrową ręką jakieś rzeczy o które prosiła. Po chwili koń był już gotowy do jazdy.
- To idziemy.
( Charlie? )
- Jasne. Przynajmniej nie będę się przynajmniej nudzić.
Poszedłem za Charlie i ruszyliśmy w stronę stajni. W milczeniu przyglądałem się dziewczynie jak siodła swojego konia. Od czasu do czasu podawałem jej zdrową ręką jakieś rzeczy o które prosiła. Po chwili koń był już gotowy do jazdy.
- To idziemy.
( Charlie? )
poniedziałek, 25 maja 2015
Nieobecność Gabriela
Gabriel będzie niobecny do odwołania.
Proszę o zmnieszoną aktywność
pisania opowiadań do tej osoby.
Charlie
Od Charlie CD Crist
Mimo sprzeczności pocałowałam Crista delikatnie i otarłam mu łzy dłonią. Wyglądał marnie, nawet bardzo, ale ja widziałam w nim uśmiechniętego, promieniującego radością chłopaka z grzywą bujnych blond włosów kontrastujących z błękitnymi oczami głębokimi jak ocean.
- Mam do ciebie jedną prośbę. Nie popadaj w depresję. Nie wiadomo co by się stało nie popadaj w depresję. Wiem, że depresja jest skutkiem ubocznym umierania, ale, proszę - uśmiechnęłam się - wisielczy humor lepszy od wszystkich.
Crist uniknał mojego naglącego spojrzenia i głęboko westchnął.
(Crist?)
niedziela, 24 maja 2015
Od Crista CD Charlie
Po moim policzku swobodnie spłynęła łza...Ta myśl...,że nie przeżyje swojego życia tak jakbym chciał...Nie wiem kiedy "to" nastąpi...może za parę miesięcy ,może za parę lat?
-Też cię kocham...-powiedziałem słabym głosem.
Charlie?
-Też cię kocham...-powiedziałem słabym głosem.
Charlie?
Od Charlie CD Alejandro
- Tak, oczywiście! - powiedziałam radośnie i rozczochrałam mu włosy. Automatycznie je przygładził, na co ja prychnęłam.
Jeszcze chwilę chodziliśmy razem po parku aż nagle usłyszałam dzwonek mojej komórki.
- Tak, słucham? - zapytałam odbierając połączenie. - Tak, mhmm, dobrze. Do widzenia.
Alejandro spojrzał na mnie pytająco, a ja zarumieniłam się.
- Przepraszam, muszę już iść. Mam ustalone zajęcia z westernu, muszę się podszkolić - wyjaśniłam. - Pani Deth już zaczyna się niepokoić.
Już odchodziłam, ale odwróciłam głowę i powiedziałam jeszcze do Ala:
- Jak chcesz możesz iść ze mną.
(Alejandro?)
Jeszcze chwilę chodziliśmy razem po parku aż nagle usłyszałam dzwonek mojej komórki.
- Tak, słucham? - zapytałam odbierając połączenie. - Tak, mhmm, dobrze. Do widzenia.
Alejandro spojrzał na mnie pytająco, a ja zarumieniłam się.
- Przepraszam, muszę już iść. Mam ustalone zajęcia z westernu, muszę się podszkolić - wyjaśniłam. - Pani Deth już zaczyna się niepokoić.
Już odchodziłam, ale odwróciłam głowę i powiedziałam jeszcze do Ala:
- Jak chcesz możesz iść ze mną.
(Alejandro?)
Od Charlie CD Gabriel
Pojechałam za Gabrielem aż do pewego ośrodka jeździeckiego. W wejściu wisiał wielki napis "Zapraszamy na wyścigi konne!". A więc ściga się - pomyślałam i z Joy weszłam do ośrodka. Przywiązałam konia do płota, a sama poszłam na trybuny wyścigów. Usiadłam najwyższym miejscu i zaczekałam, aż wyścigi się zaczną. Nagle zobaczyłam jak zawodnicy zaczynają ustawiać się w płotkach. Wzrokiem odszukałam brązową czuprynę Gabriela z numerem 1. Wyścig rozpoczął się i konie pognały z wiatrem. Chwilę później całe wydarzenie skończyło się z wygraną numeru trzeciego. Gabriel miał miejsce drugie. Zeszłam z trybunów i wróciłam do mojego konia. Złapałam go za uzdę i cierpliwie czekałam na Gabriela.
(Gabriel?)
(Gabriel?)
Od Charlie CD Crist
Roześmiałam się desperacko, jakbym się czym zdenerwowałam chcociaż nie było czym. Odpowiedź była aż za prosta.
- Crist. Chcę być dalej z tobą, nawet jeśli będzie ciężko udźwignę - splotłam nasze dłonie i się poprawiłam - udźwigniemy to. Wiem, że...
Chciałam powiedzieć 'że umierasz', ale nie przeszło mi to przez usta.
- Że źle się czujesz i w ogóle. Wiem też, że nie możemy też...
Tu również nie chciałam dokańczać. Słowo "całować" byłoby zbyt banalne.
- Ale nie wiadomo co by było będe tu z tobą. Kocham cię - wyszeptałam, wciąż trzymając chłopaka za dłoń.
(Crist?)
- Crist. Chcę być dalej z tobą, nawet jeśli będzie ciężko udźwignę - splotłam nasze dłonie i się poprawiłam - udźwigniemy to. Wiem, że...
Chciałam powiedzieć 'że umierasz', ale nie przeszło mi to przez usta.
- Że źle się czujesz i w ogóle. Wiem też, że nie możemy też...
Tu również nie chciałam dokańczać. Słowo "całować" byłoby zbyt banalne.
- Ale nie wiadomo co by było będe tu z tobą. Kocham cię - wyszeptałam, wciąż trzymając chłopaka za dłoń.
(Crist?)
Od Alejandra CD Charlotte
Cóż teraz jestem jakby zdrów. Prócz tego, że lewa ręka jest w gipsie i jest cała pogruchotana. Będę musiał przez jakiś czas zrezygnować z jazdy konnej, bo jedną ręką nie dam rady utrzymać lejcy. Przez drogę do parku rozmawialiśmy o różnych rzeczach i trochę śmialiśmy się z tej pomyłki lekarzy.
- Słuchaj będziesz mogła mi pomagać przy oporządzaniu Soul'a? Bo wiesz... Sam nie dam rady...
Tu spojrzałem na moją rękę w gipsie.
( Charlie? )
- Słuchaj będziesz mogła mi pomagać przy oporządzaniu Soul'a? Bo wiesz... Sam nie dam rady...
Tu spojrzałem na moją rękę w gipsie.
( Charlie? )
Od Gabriela CD Charlotte
- My się znamy?- zapytałem lekko zaskoczony
- No tak-
- Yyyyy.... Charlotte?-
- Zgadza się-
Siedzieliśmy w milczeniu.
- Dobra, ja już muszę iść- powiedziałem wstając
- Okej.-
- Cześć...-
Poszedłem do swojego pokoju.
**** Następnego dnia******
Wstałem o 6:00. Ubrałem się i wziąłem prysznic. Później poszedłem na stołówkę szybko zjadłem jedną kanapkę i od razu poszedłem dom siebie. Wziąłem torbę i spakowałem trochę rzeczy m.in siodło, czaprak, uzdę i szczotki. Kiedy byłem gotowy poszedłem do boksów i wziąłem Sebastiana. Założyłem mu zwykłe siodło. Już chciałem wyjść z boksów kiedy na drodze stanęła mi Charli.
- Co ci się tak spieszy?- zapytała
- Muszę gdzieś jechać. Tam mi się spieszy -
- Na koniu?-
- A nie można?-
- Z jakąś sporawą torbą? -
- Tak, a tak w ogóle to po co się pytasz? -
- A tak sobie. A mogę wiedzieć gdzie tak pędzisz?-
- Na tor, a i nie myśl, że tam z tobą pojadę. Jadę sam. -
Wsiadłem na konia i pogalopowałem na tor wyścigowy. Kiedyś byłem tam z Perry. Nagle usłyszałem za sobą krzyk:
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz-
Zatrzymałem konia, Charli stanęła ze swoim koniem obok mnie.
- Co ci stuknęło do głowy?-
- A nic-
- Jakiej części zdania nie zrozumiałaś, że jadę tam sam-
Po chwili znów popędziłem konia. Jakieś piętnaście minut później byłem już ta torze. Nie wiedziałem czy Charli przyjechała aż tu, ale przestało mnie to obchodzić. Zaprowadziłem Sebastiana do jednego z boksów. Poszedłem do biura po numer. Dostałem 1. Poszedłem do boksu w którym był Sebastian. Osiodłałem go i założyłem numer. Później przebrałem się i wyszedłem z Sebastianem na linię ,, START". Dziś ścigało się 5 osób i koni. Wszyscy, którzy się ścigali byli ode mnie starsi. Ścigali się sami panowie.
Charlotte?
- No tak-
- Yyyyy.... Charlotte?-
- Zgadza się-
Siedzieliśmy w milczeniu.
- Dobra, ja już muszę iść- powiedziałem wstając
- Okej.-
- Cześć...-
Poszedłem do swojego pokoju.
**** Następnego dnia******
Wstałem o 6:00. Ubrałem się i wziąłem prysznic. Później poszedłem na stołówkę szybko zjadłem jedną kanapkę i od razu poszedłem dom siebie. Wziąłem torbę i spakowałem trochę rzeczy m.in siodło, czaprak, uzdę i szczotki. Kiedy byłem gotowy poszedłem do boksów i wziąłem Sebastiana. Założyłem mu zwykłe siodło. Już chciałem wyjść z boksów kiedy na drodze stanęła mi Charli.
- Co ci się tak spieszy?- zapytała
- Muszę gdzieś jechać. Tam mi się spieszy -
- Na koniu?-
- A nie można?-
- Z jakąś sporawą torbą? -
- Tak, a tak w ogóle to po co się pytasz? -
- A tak sobie. A mogę wiedzieć gdzie tak pędzisz?-
- Na tor, a i nie myśl, że tam z tobą pojadę. Jadę sam. -
Wsiadłem na konia i pogalopowałem na tor wyścigowy. Kiedyś byłem tam z Perry. Nagle usłyszałem za sobą krzyk:
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz-
Zatrzymałem konia, Charli stanęła ze swoim koniem obok mnie.
- Co ci stuknęło do głowy?-
- A nic-
- Jakiej części zdania nie zrozumiałaś, że jadę tam sam-
Po chwili znów popędziłem konia. Jakieś piętnaście minut później byłem już ta torze. Nie wiedziałem czy Charli przyjechała aż tu, ale przestało mnie to obchodzić. Zaprowadziłem Sebastiana do jednego z boksów. Poszedłem do biura po numer. Dostałem 1. Poszedłem do boksu w którym był Sebastian. Osiodłałem go i założyłem numer. Później przebrałem się i wyszedłem z Sebastianem na linię ,, START". Dziś ścigało się 5 osób i koni. Wszyscy, którzy się ścigali byli ode mnie starsi. Ścigali się sami panowie.
Charlotte?
Od Crista CD Charlie
- Potrzebuję wsparcia... - powiedziałem cicho.
Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi tak abym mógł wejść do środka. Usiedliśmy na kanapie.
- Wyglądam już jak szkielet... - powiedziałem, a Charlie wyglądała jakby chciała zaprzeczyć ale gdyby to zrobiła to po części skłamałaby.
- Przez te tabletki jestem strasznie senny...
Charlie skrzywiła się i nastała cisza. Przede mną trudne pytanie...jak je zacząć? Układałem słowa w głowie ale jakoś nie specjalnie mi szło...
- Ymm..Charlie...Mam pytanie... - wydusiłem.
- Pytaj - Charlie powiedziała błyskawicznie.
- Czy nadal chce ze mną być? - spytałem kierując wzrok w podłogę.
Charlie?
Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi tak abym mógł wejść do środka. Usiedliśmy na kanapie.
- Wyglądam już jak szkielet... - powiedziałem, a Charlie wyglądała jakby chciała zaprzeczyć ale gdyby to zrobiła to po części skłamałaby.
- Przez te tabletki jestem strasznie senny...
Charlie skrzywiła się i nastała cisza. Przede mną trudne pytanie...jak je zacząć? Układałem słowa w głowie ale jakoś nie specjalnie mi szło...
- Ymm..Charlie...Mam pytanie... - wydusiłem.
- Pytaj - Charlie powiedziała błyskawicznie.
- Czy nadal chce ze mną być? - spytałem kierując wzrok w podłogę.
Charlie?
Od Charlotte CD Gabriel
Wróciłam do Univerystetu znudzona całym dniem. Niby było fajnie, ale trochę ciapowato. Serio.
Poszłam do swojego pokoju, nakarmiłam Carmel i położyłam się ze słuchawkami na uszach na sofie. Od razu zasnęłam zmęczona.
Obudziłam się koło 18 i poszłam na kolacje. Weszłam do stołówki i zobaczyłam siedzącego przy stoliku Gabriela. Usiadłam obok niego bezwiednie.
- Co tam? - zapytałam z braku laku.
(Gabriel?)
Poszłam do swojego pokoju, nakarmiłam Carmel i położyłam się ze słuchawkami na uszach na sofie. Od razu zasnęłam zmęczona.
Obudziłam się koło 18 i poszłam na kolacje. Weszłam do stołówki i zobaczyłam siedzącego przy stoliku Gabriela. Usiadłam obok niego bezwiednie.
- Co tam? - zapytałam z braku laku.
(Gabriel?)
Od Charlie CD Crist
Wstałam koło godziny 7, co było bardzo dziwne. Ubrałam się:
i mometalnie usłyszałam pukanie do drzwi. Okazał się to być kurier z paczką. W paczce znalazłam słodycze od mojej mamy. Uśmiechnęłam się pod nosem i włączyłam telewizję, ptwierajac czekoladę. Nagle znów ktoś zapukał do mojego pokoju. Wstałam otworzyłam drzwi.
- Hej.
- Hrj, Crist - odpowiedziałam miękko chłopakowi. - Czym zawdzięczam twoją wizytę?
(Crist?)
i mometalnie usłyszałam pukanie do drzwi. Okazał się to być kurier z paczką. W paczce znalazłam słodycze od mojej mamy. Uśmiechnęłam się pod nosem i włączyłam telewizję, ptwierajac czekoladę. Nagle znów ktoś zapukał do mojego pokoju. Wstałam otworzyłam drzwi.
- Hej.
- Hrj, Crist - odpowiedziałam miękko chłopakowi. - Czym zawdzięczam twoją wizytę?
(Crist?)
Ważne sprawy
Mam dla was trochę wiadomości związanych z blogiem. Proszę, o przeczytanie.
1. Konkurs na administratora wygrywa Charlie! Gratuluję!
2. Ja (Lucy) kończę całkowicie z blogiem. Przekazuje go Charlie, ona ma dużo pomysłów na rozwinięcie bloga i na pewno będzie świetną adminką.
3. Odtąd opowiadania proszę przesyła na konto Howrse Charlie - Nutelka345
4. Bardzo proszę o zaakceptowanie tych wiadomości i o większą aktywność.
5. Przepraszam, za moje słabe odpisywanie, nie miałam kompletnie czasu.
Dziękuje za te wszystkie miesiące spędzone razem,
Ostatni raz - Lucy
1. Konkurs na administratora wygrywa Charlie! Gratuluję!
2. Ja (Lucy) kończę całkowicie z blogiem. Przekazuje go Charlie, ona ma dużo pomysłów na rozwinięcie bloga i na pewno będzie świetną adminką.
3. Odtąd opowiadania proszę przesyła na konto Howrse Charlie - Nutelka345
4. Bardzo proszę o zaakceptowanie tych wiadomości i o większą aktywność.
5. Przepraszam, za moje słabe odpisywanie, nie miałam kompletnie czasu.
Dziękuje za te wszystkie miesiące spędzone razem,
Ostatni raz - Lucy
Od Crista CD Charlie
Farmaceutka popatrzyła na mnie z współczuciem podając mi leki z recepty. Wróciliśmy autobusem do uniwersytetu. Charlie poszła do swojego pokoju, a ja do swojego. Skierowałem się do łazienki z wzrokiem opuszczonym na podłogę tak, aby nie zobaczyć swojego odbicia w lustrze. Jednak nie udało mi się ,zobaczyłem swoje zapadnięte policzki i bladą twarz... Jeszcze niedawno tak nie było, z dnia na dzień wyglądałem gorzej. Wziąłem wszystkie tabletki, a było ich dość sporo... I poszedłem spać. Obudziłem się dopiero ranem około 9. Ubrałem się i poszedłem do Charlie. Zapukałem do drzwi, a one po chwili uchyliły się a w progu stała Charlie.
- Hej - powiedziałem.
Charlie?
- Hej - powiedziałem.
Charlie?
Od Charlie CD Alejandro
- Co?! - niemal krzyknęłam zła. - Jak?!
Ale złość w jednej sekundzie zamieniła się w szczęście i przytuliłam mocno Alejandra.
- To świetnie, Al! - zawołałam puszczając zdezorientowanego chłopaka. - Idziemy na lody!
Alejandro zaśmiał się i odpowiedział, że najpierw się przebierze. Poszedł do swojego pokoju, a po 10 minutach wrócił świeżo umyty i ubrany. Wyszliśmy ze szpitala i poszliśmy do parku po lody.
(Alejandro?)
Ale złość w jednej sekundzie zamieniła się w szczęście i przytuliłam mocno Alejandra.
- To świetnie, Al! - zawołałam puszczając zdezorientowanego chłopaka. - Idziemy na lody!
Alejandro zaśmiał się i odpowiedział, że najpierw się przebierze. Poszedł do swojego pokoju, a po 10 minutach wrócił świeżo umyty i ubrany. Wyszliśmy ze szpitala i poszliśmy do parku po lody.
(Alejandro?)
Od Charlie CD Cristian
Popatrzyłam na Crista czule. Wydawał się być taki odległy, a jednak siedział obok mnie u lekarza.
- Okay? - zapytałam łapiąc go za dłoń.
Potrząsnął przecząco głową.
- Crist, przec...
- Pani Smith - usłyszałam za sobą głos lekarza, który przerwał mi w połowie zdania. - Zapraszam do gabinetu.
Spokojnie wstałam i podążył z doktorem do małego pokoju. Mężczyzna usiadł za biurkiem, a mi wskazał krzesło.
- Badania nie wykazały choroby. Ma Pani duże szczęście. Zwykle, przy takich przypadkach, trzy czwarte osób zarażają się od swoich partnerów. Nie ma Pani ani HIV, ani AIDS.
- Dobrze.
- Jednakże - lekarz ściszył głos - Cristian jest chory. Późno wykryliśmy u niego chorobę, dlatego AIDS zaczyna już silnie na niego działać. Są spore szanse na przeżycie, jakieś dwa na dziesięć przypadków, ale to i tak źle. Musi się leczyć. I, co najważniejsze, nie może zarazić Pani.
Skinęłam głową i pośpiesznym krokiem wyszłam z pokoju.
- Masz receptę? - zapytałam Crista, stojąc przed nim.
- Mam - pokazał mi zmięty zwitek papieru wyciągnięty z przedniej kieszeni spodni.
- Chodź - powiedziałam całując go w głowę i wolnym krokiem poszliśmy do szpitalnej apteki.
(Crist?)
- Okay? - zapytałam łapiąc go za dłoń.
Potrząsnął przecząco głową.
- Crist, przec...
- Pani Smith - usłyszałam za sobą głos lekarza, który przerwał mi w połowie zdania. - Zapraszam do gabinetu.
Spokojnie wstałam i podążył z doktorem do małego pokoju. Mężczyzna usiadł za biurkiem, a mi wskazał krzesło.
- Badania nie wykazały choroby. Ma Pani duże szczęście. Zwykle, przy takich przypadkach, trzy czwarte osób zarażają się od swoich partnerów. Nie ma Pani ani HIV, ani AIDS.
- Dobrze.
- Jednakże - lekarz ściszył głos - Cristian jest chory. Późno wykryliśmy u niego chorobę, dlatego AIDS zaczyna już silnie na niego działać. Są spore szanse na przeżycie, jakieś dwa na dziesięć przypadków, ale to i tak źle. Musi się leczyć. I, co najważniejsze, nie może zarazić Pani.
Skinęłam głową i pośpiesznym krokiem wyszłam z pokoju.
- Masz receptę? - zapytałam Crista, stojąc przed nim.
- Mam - pokazał mi zmięty zwitek papieru wyciągnięty z przedniej kieszeni spodni.
- Chodź - powiedziałam całując go w głowę i wolnym krokiem poszliśmy do szpitalnej apteki.
(Crist?)
środa, 20 maja 2015
Od Crista CD Charlie
Nie było dużego ryzyka, że Charlie mogła mieć także HIV, a przynajmniej miałem nadzieje, że jej nie zaraziłem. Musiałbym żyć z tym na sumieniu... I patrzeć jak ktoś męczy się przeze mnie. Charlie poszła do swojego pokoju. Przez prawie całą noc nie spałem... Rano poszedłem po Charlie która już gotowa czekała w pokoju. Pojechaliśmy razem autobusem do lekarza, który bardzo szybko nas przyjął, zrobił badania Charlie i mi po czym poprosił abyśmy zajęli miejsce w poczekalni. Czas dłużył się, a ja wciąż miałem nadzieje ,że lekarz wyjdzie i powie coś w stylu "Jesteście całkowicie zdrowi!" Lecz życie to nie bajka... Drzwi uchyliły się.
- Cristian, zapraszam do gabinetu - powiedział lekarz utrzymując poważną minę.
Charlie popatrzyła na mnie i powiedziała, że zaczeka. Wszedłem do gabinetu i usiadłem na krześle. Lekarz westchnął.
- Nasze badania potwierdziły chorobę... - powiedział.
Poczułem momentalnie jak strach obejmuje mnie od tyłu i zaczyna dusić gardło, zrobiło mi się słabo.
- Podać panu wody? - zapytał lekarz widząc, że momentalnie zbladłem.
Kiwnąłem głową. Doktor wstał powoli i nalał do plastikowego kubeczka czystej niegazowanej wody, po czym postawił ją przede mną. Omówił dokładnie jakie leki będę musiał przyjmować i inne rzeczy.
- Mogę pana umówić na wizytę z psychologiem - dodał na końcu.
Pokręciłem głową... Nigdy nie przepadałem za psychologami, chociaż ta opcja była rozsądna stwierdziłem, że wystarczy mi fakt, że mam Charlie. Wstałem powoli z krzesła i wyszedłem z gabinetu, usiadłem koło Charlie z wzrokiem skierowanym na zegar. Teraz...każda minuta wydawała się być ostatnią...
Charlie?
- Cristian, zapraszam do gabinetu - powiedział lekarz utrzymując poważną minę.
Charlie popatrzyła na mnie i powiedziała, że zaczeka. Wszedłem do gabinetu i usiadłem na krześle. Lekarz westchnął.
- Nasze badania potwierdziły chorobę... - powiedział.
Poczułem momentalnie jak strach obejmuje mnie od tyłu i zaczyna dusić gardło, zrobiło mi się słabo.
- Podać panu wody? - zapytał lekarz widząc, że momentalnie zbladłem.
Kiwnąłem głową. Doktor wstał powoli i nalał do plastikowego kubeczka czystej niegazowanej wody, po czym postawił ją przede mną. Omówił dokładnie jakie leki będę musiał przyjmować i inne rzeczy.
- Mogę pana umówić na wizytę z psychologiem - dodał na końcu.
Pokręciłem głową... Nigdy nie przepadałem za psychologami, chociaż ta opcja była rozsądna stwierdziłem, że wystarczy mi fakt, że mam Charlie. Wstałem powoli z krzesła i wyszedłem z gabinetu, usiadłem koło Charlie z wzrokiem skierowanym na zegar. Teraz...każda minuta wydawała się być ostatnią...
Charlie?
Od Alejandra CD Charlie
Byłem zły jak osa! Nie jak szerszeń któremu ktoś się nawiną! Miałem ochotę zrobić coś temu lekarzowi, ale powstrzymałem się. Na jego szczęście... Kiedy w końcu zobaczyłem przed sobą Charlie ulżyło mi. Dziewczyna wstała i zapytała.
- I co?
Wzruszyłem ramionami.
- Prucz złamanej ręki i wielkiej rany na czole to nic.
Charlie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale jej nie dałem.
- Okazało się, że pomylili wyniki. I chyba o ile się nie mylę właśnie muszą jechać na operacje z jednym gościem, bo przez to, ze pomylili wyniki może im umrzeć.
( Charlie? )
- I co?
Wzruszyłem ramionami.
- Prucz złamanej ręki i wielkiej rany na czole to nic.
Charlie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale jej nie dałem.
- Okazało się, że pomylili wyniki. I chyba o ile się nie mylę właśnie muszą jechać na operacje z jednym gościem, bo przez to, ze pomylili wyniki może im umrzeć.
( Charlie? )
niedziela, 17 maja 2015
Od Charlie CD Crist
Nie byłam zła na Crista, mimo że mógł mnie zarazić AIDS. Całowaliśmy się tyle razy, że było to więcej niż prawdopodobne. Leżałam w łóżku i moje myśli krążyły wokół choroby. Wiedziałam, że na AIDS umiera się długo, co nie napawało mnie radością. Miałam wielką nadzieję, że Crist daje sobie z tym radę, że się jeszcze nie tnie. Żałowałam, że go zostawiłam w momencie, w którym powinnam go wspierać. Przecież możemy razem być chorzy.
Poszłam więc do niego. Zapukałam, a Crist mi otworzył. Miał podkrążone oczy i zapadnięte policzki. Zabawne, jak człowiek może się zmienić w jeden dzień.
- Crist - powiedziałam łapiąc go kurczowo za dłoń, jakbym bała się go stracić. - Nie możesz...
Chłopak zaciągnął mnie na sofę i usiedliśmy razem. Nic nie mówił.
- Idziesz do lekarza?
- Jutro - odpowiedział kręcąc młynki kciukiem na mojej dłoni.
- Muszę pójść z tobą, okay?
- Okay - odrzekł.
(Crist?)
Od Charlotte CD Alejandro
Usiadłam niespokojnie w korytarzu i czekałam na przyjście, a właściwie przyjazd Alejandra. W głębi ducha wiedziałam, że przyjedzie ze smętną miną, a w oczach będą szkliły mu się łzy i drżącym głosem powie, że diagnoza się potwierdziła. Czułam, że to może być prawda, więc już na zapas wymyśliłam sobie, co odpowiem: "Al, zawsze ceniłam ciebie jako mojego kumpla. A jeśli rzeczywiście guz zżera cię od środka i umierasz to zostanę przy tobie do końca." Może nie było to jakieś megaprzemówienie, ale okay.
W czasie gdy tak rozmyślałam na wózku podjechał do mnie Al. I wcale nie miał w oczach łez.
(Alejandro?)
W czasie gdy tak rozmyślałam na wózku podjechał do mnie Al. I wcale nie miał w oczach łez.
(Alejandro?)
czwartek, 14 maja 2015
Od Crista CD Charlie
Poczułem jak po moim policzku spływa łza...
- Odpocznij... - powiedziała Charlie, wyplątując się z uścisku.
Postanowiłem jeszcze się zdrzemnąć, byłem wycieńczony psychicznie... Charlie poszła do swojego pokoju, jednak zaznaczyła przed tym, że jeżeli będę potrzebować porozmawiać to czeka. Zasnąłem i obudziłem się około 21:00. Nie wierzyłem, że przespałem tak długo... Wstałem powoli i skierowałem się do biurka, włączyłem komputer i postanowiłem napisać maila do mamy i poczytać więcej o chorobie.
Charlie?
- Odpocznij... - powiedziała Charlie, wyplątując się z uścisku.
Postanowiłem jeszcze się zdrzemnąć, byłem wycieńczony psychicznie... Charlie poszła do swojego pokoju, jednak zaznaczyła przed tym, że jeżeli będę potrzebować porozmawiać to czeka. Zasnąłem i obudziłem się około 21:00. Nie wierzyłem, że przespałem tak długo... Wstałem powoli i skierowałem się do biurka, włączyłem komputer i postanowiłem napisać maila do mamy i poczytać więcej o chorobie.
Charlie?
środa, 13 maja 2015
Od Charlie CD Crist
BUM!!! Mózg rozwalony.
Najpierw Alejandro, potem Crist? Naprawdę, Boże? Chcesz mnie wykończyć psychicznie, czy zabić wszystkie drogie mi osoby?
- Diagnozę...? - powiedziałam i zaraz potem znalazłam się w ciepłych objęciach Cristiana. - Masz AIDS?
Chłopak pokiwał głową jakby wiedział co za tym idzie.
- Nie możesz mieć AIDS. Bo jeśli ty masz AIDS, to mogłeś mnie zarazić. Możemy oboje mieć AIDS - wtuliłam się w jego klatkę piersiową i poczułam jakby wszystko zaczęło we mnie pękać.
Jakby jakaś niewidzialna ręka złapała mnie mocno, a ja, kruchy wazon, pękałam. Zaczęłam cicho płakać, bo kogo nie zasmuciłaby perspektywa śmierci?
(Crist?)
Najpierw Alejandro, potem Crist? Naprawdę, Boże? Chcesz mnie wykończyć psychicznie, czy zabić wszystkie drogie mi osoby?
- Diagnozę...? - powiedziałam i zaraz potem znalazłam się w ciepłych objęciach Cristiana. - Masz AIDS?
Chłopak pokiwał głową jakby wiedział co za tym idzie.
- Nie możesz mieć AIDS. Bo jeśli ty masz AIDS, to mogłeś mnie zarazić. Możemy oboje mieć AIDS - wtuliłam się w jego klatkę piersiową i poczułam jakby wszystko zaczęło we mnie pękać.
Jakby jakaś niewidzialna ręka złapała mnie mocno, a ja, kruchy wazon, pękałam. Zaczęłam cicho płakać, bo kogo nie zasmuciłaby perspektywa śmierci?
(Crist?)
wtorek, 12 maja 2015
Od Alejandra CD Charlotte
Widziałem rozpacz w oczach Charlie. Jednak trochę mnie to uspokoiło. Przynajmniej jak umrę ktoś będzie za mną płakać, chociaż żal mi jej cierpienia. I wtedy znów wszedł doktor.
- Zabieramy cię na kolejne badania.
Cóż było robić, wsiadłem na wózek, a dziewczyna musiała zaczekać w korytarzu. Po prześwietleniu, gdy usiadłem na wózek doktor powiedział:
- No widzę panie Kowalski, że...
Jednak szybko mu przerwałem.
- Ja nie mam na nazwisko Kowalski tylko Wiolonczelo!
Doktor wtedy popatrzył na mnie nieco zakłopotany.
- Nie?... W takim razie musieli pozamieniać wyniki...
Prawie dostałem zawału! Jak można pomylić wyniki! No cóż to cała służba zdrowia...
( Charlie? )
- Zabieramy cię na kolejne badania.
Cóż było robić, wsiadłem na wózek, a dziewczyna musiała zaczekać w korytarzu. Po prześwietleniu, gdy usiadłem na wózek doktor powiedział:
- No widzę panie Kowalski, że...
Jednak szybko mu przerwałem.
- Ja nie mam na nazwisko Kowalski tylko Wiolonczelo!
Doktor wtedy popatrzył na mnie nieco zakłopotany.
- Nie?... W takim razie musieli pozamieniać wyniki...
Prawie dostałem zawału! Jak można pomylić wyniki! No cóż to cała służba zdrowia...
( Charlie? )
Od Crista CD Charlie
- Mogę być z tobą szczery? - zapytałem.
- Tak,no jasne...
Wziąłem głęboki oddech i westchnąłem.
- Mogę mieć AIDS - powiedziałem po chwili.
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną tą nagłą informacją.
- Jutro przebadają mnie jeszcze raz i sprawdzą czy diagnoza... - przełknąłem ślinę, moje gardło zablokowało się, nie mogłem powiedzieć ani słowa więcej.
(Charlie?)
- Tak,no jasne...
Wziąłem głęboki oddech i westchnąłem.
- Mogę mieć AIDS - powiedziałem po chwili.
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną tą nagłą informacją.
- Jutro przebadają mnie jeszcze raz i sprawdzą czy diagnoza... - przełknąłem ślinę, moje gardło zablokowało się, nie mogłem powiedzieć ani słowa więcej.
(Charlie?)
poniedziałek, 11 maja 2015
Od Charlotte CD Al
What?! Momentalnie zachłysnęłam się własną śliną i kaszlałam wtedy jak oszalała.
- Czekaj, czy dobrze zrozumiałam - powiedziałam po chwili, ale Alejandro przerwał mi.
- Tu nie ma co rozumieć, Charlie! Mogę umrzeć! - zawołał głośno.
Wpatrywałam się w niego szeroko otwatrymi oczami i nie potrafiłam nic powiedzieć. Alejandro może za chwile nie żyć? TEN Alejandro ma umrzeć? TEN?!
- Nie - wyszeptałam, a Al złapał mnie za dłoń. - Nie. To nie...
Nie wykrztusiłam z siebie więcej. Nie chciałam płakać przy Alejandrze, bo gdybym ja zaczęła płakać, oznaczałoby to że wierzę w to, że Al może umrzeć. A tak nie było i czułam się tak beznadziejnie bezradna i zagubiona, że po prostu nie potrafiłam ogarnąć tego wszystkiego. Coś jakbym jechała na rollercoasterze, który ciągle jedzie w górę.
(Alejandro?)
- Czekaj, czy dobrze zrozumiałam - powiedziałam po chwili, ale Alejandro przerwał mi.
- Tu nie ma co rozumieć, Charlie! Mogę umrzeć! - zawołał głośno.
Wpatrywałam się w niego szeroko otwatrymi oczami i nie potrafiłam nic powiedzieć. Alejandro może za chwile nie żyć? TEN Alejandro ma umrzeć? TEN?!
- Nie - wyszeptałam, a Al złapał mnie za dłoń. - Nie. To nie...
Nie wykrztusiłam z siebie więcej. Nie chciałam płakać przy Alejandrze, bo gdybym ja zaczęła płakać, oznaczałoby to że wierzę w to, że Al może umrzeć. A tak nie było i czułam się tak beznadziejnie bezradna i zagubiona, że po prostu nie potrafiłam ogarnąć tego wszystkiego. Coś jakbym jechała na rollercoasterze, który ciągle jedzie w górę.
(Alejandro?)
Od Charlie CD Crist
Crist powoli otworzył mi drzwi, a ja rzuciłam się mu na szyję.
- Gdzieżeś był Crist? - wyszeptałam mu do ucha. - Nie widziałam cię od wczoraj.
Chłopak wydostał się z moich objęć i podszedł do okna.
- Ja, ten... Łaziłem tu i tam - odpowiedział po chwili wpatrywania się głucho na podwórze Univerystetu.
Zdziwiłam się. Łaził? Serio? Nie wiedziałam zbytnio jak rozpocząć rozowę.
- Crist?
- Mmmm? - podeszłam do niego.
- O co tu chodzi? - spytałam patrząc w jego niebieskie i głębokie jak ocean oczy. Crist jednak dalej patrzył na brudne okno.
(Crist?)
- Gdzieżeś był Crist? - wyszeptałam mu do ucha. - Nie widziałam cię od wczoraj.
Chłopak wydostał się z moich objęć i podszedł do okna.
- Ja, ten... Łaziłem tu i tam - odpowiedział po chwili wpatrywania się głucho na podwórze Univerystetu.
Zdziwiłam się. Łaził? Serio? Nie wiedziałam zbytnio jak rozpocząć rozowę.
- Crist?
- Mmmm? - podeszłam do niego.
- O co tu chodzi? - spytałam patrząc w jego niebieskie i głębokie jak ocean oczy. Crist jednak dalej patrzył na brudne okno.
(Crist?)
Paulina odchodzi (znów)!
Szczerze mówiąc, troche zagmatwana była ta cała sprawa z odchodzeniem i wracaniem, ale w końcu wiemy czy Paulina odchodzi czy zostaje. A więc, Paulina jednak odchodzi. Będzie nam jej brakowało?
Lucy
Lucy
Od Crista CD Charlie
Wstałem z sofy i bezszelestnie poszedłem do drzwi, a dalej do swojego pokoju. Długo myślałem wieczorem ,postanowiłem z rana zadzwonić do lekarza i poprosić o badania ,raz na jakiż czas trzeba się przebadać a film jakoś mi pomógł do tego dojść.Rano wstałem ,ubrałem się i umyłem po czym zadzwoniłem do lekarza ,miałem termin na 12:00.Pojechałem do niedawno wyremontowanego budynku ,wszystko było bardzo nowoczesne.Zrobili mi kilka badań ,poczekałem jakiś czas na poczekalni ,po kilkunastu minutach pielęgniarka zawołała mnie do gabinetu.Lekarz splątał ręce i skrzywił się.
-Coś nie tak? -zapytałem lekko zdenerwowany.
-Wyniki są pozytywne...-powiedział przyciszonym głosem lekarz.
Byłem zaskoczony...Doktor wskazał kilka dalszych badań by potwierdzić tę diagnozę ,zostałem umówiony na 9:00 następnego dnia. Kiedy wróciłem do uniwersytetu opadłem swobodnie na kanapę i moje oczy wypełniły się łzami...Usłyszałem pukanie do drzwi ,szybko otarłem łzy i poszedłem otworzyć.
Charlie?
-Coś nie tak? -zapytałem lekko zdenerwowany.
-Wyniki są pozytywne...-powiedział przyciszonym głosem lekarz.
Byłem zaskoczony...Doktor wskazał kilka dalszych badań by potwierdzić tę diagnozę ,zostałem umówiony na 9:00 następnego dnia. Kiedy wróciłem do uniwersytetu opadłem swobodnie na kanapę i moje oczy wypełniły się łzami...Usłyszałem pukanie do drzwi ,szybko otarłem łzy i poszedłem otworzyć.
Charlie?
niedziela, 10 maja 2015
Od Alejandra CD Charlie
Leżałem jak trup na łóżku szpitalnym. Nie słyszałem nic w około mnie. Nie nic mi nie zostało tylko się pochlastać! Nagle poczułem, ze ktoś lekko szarpie mnie za rękę. Odwróciłem niechętnie głowę i zobaczyłem Charlie.
- I co?
- Jak to co? Możliwe, że gdzieś w mózgu mam guza, ale muszą się upewnić więc zrobią mi dodatkowe badanie, bo jeśli to prawda jest wysokie...
Przełknąłem ślinę i cicho dokończyłem.
- ... Życia...
( Charlie? )
- I co?
- Jak to co? Możliwe, że gdzieś w mózgu mam guza, ale muszą się upewnić więc zrobią mi dodatkowe badanie, bo jeśli to prawda jest wysokie...
Przełknąłem ślinę i cicho dokończyłem.
- ... Życia...
( Charlie? )
Od Charlotte CD Alejandro
Skinęłam głową i wyszłam z sali Ala, aby nerwowo usiąść na krześle w korytarzu. Bałam się, że lekarz przekaże mojemu koledze złe wiadomości i jednocześnie miałam nadzieję, że badania wyjdą pozytywnie. Byłam nawet prawie pewna tego, iż wszystko się skończy dobrze i że jeszcze dziś Alejandro wyjdzie ze szpitala i pójdziemy na lody.
Po kilkunastu minutach czekania w korytarzu lekarz wyszedł z sali z skrzywioną miną. Odebrałam to źle i chwiejnym krokiem wróciłam do Alejandra. On leżał z zaciśniętymi ustami na łóżku, a ja usiadłam z powrotem na krześle obok Ala.
- I co? - zapytałam ledwo słyszalnie.
(Alejandro?)
Od Alejandra CD Charlie
Słuchałem uważnie tego co mówi Charlie. Nie wiem czemu u mnie ten ból zawsze wywołuje odruchowy płacz... Nagle do sali wszedł mój doktor i z poważną miną powiedział:
- Proszę na chwilę wyjść - zwrócił się do Charlie, a ona wyszła.
- Mam wyniki twojego badania...
- No i? Wszystko dobrze?... - zapytałem z nadzieją w głosie, ale doktor tylko pokręcił przecząco głową.
( Charlie? )
- Proszę na chwilę wyjść - zwrócił się do Charlie, a ona wyszła.
- Mam wyniki twojego badania...
- No i? Wszystko dobrze?... - zapytałem z nadzieją w głosie, ale doktor tylko pokręcił przecząco głową.
( Charlie? )
piątek, 8 maja 2015
Od Luke'a CD Morgan
- A wiesz, że teraz w Australii jest jesień? - uśmiechnąłem się i dalej niosłem Morgan, która klepała mnie po ramionie zaciekle.
- Luke! Masz w tej chwili mnie puścić! - krzyknęła donośnie, a w jej oczach błysnęła błyskawica. - Bo to źle się skończy! Jest jesieś, a woda... Wiesz... Zimna!
Roześmiałem się i ocean dosięgał mi już do brzucha. Morgan ledwo co dotykała wody stopami, szczęściara, bo ocean nie był aż taki ciepły.
- Patrz!
Zatrzymałem się, bo powoli męczyło mnie brodzenie w wodzie i noszenie dziewczyny jednocześnie. Głową wskazałem duży statek, który w oddali płynął po wodzie. Wyglądał jakby kosztował milion dolarów.
- God, jaki statek - westchnąłem pochłonięty marzeniami. Z zamyślenia wyrwała mnie Morgan, która pstryknęła mi palcami przed nosem. Chyba nie spodobał jej się statek.
- Wiesz... Dzisiaj mamy zarezerwowaną kolację. Dochodzi 13, a ja jestem tu z tobą zamoczona po kolana - powiedziała. - I jestem głodna.
- Tak samo jak ja - odpowiedziałem jej. - A więc idziemy na pizzę!
Powoli wróciliśmy powoli na plażę, a tam znaleźliśmy jakąś kawiarenkę. Niestety, nie serwowali tam pizzy i w końcu zjedliśmy frytki.
- Na którą ta kolacja? - zapytałem podczas jedzenia posiłku złożonego z frytek i ketchupu.
- Za 5 godzin, czyli na 18 - odpowiedziała pogodnie Morgan.
Patrzyła ciągle na ocean lub turystów. Napawała się ich widokiem i wyglądała na bardzo oddaloną, pochłoniętą własnym życiem. Ja za to widziałem tylko ją i nie spuszczałem z niej wzroku. Pewnie przypominałem małego szczeniaka.
Uśmiechnąłem się i zapytałem:
- Ile czasu potrzebuje dziewczyna na przygotowanie się na kolację?
- Ha, ha - odparła sarkastycznie Morgan. - Nie wiem, 2 godziny...?
- Okay... To mamy jeszcze 3 godziny na plaży. Co robimy?
- Poopalamy się.
Wróciliśmy po koce i parasole (parasole były w hotelu) i poszliśmy spowrotem na plażę. Rozłożyliśmy koce na piasku, a parasol wbiliśmy w ziemię. Morgan położyła się na swoim kocu i założyła okulary. Ja również położyłem się na kocu, ale założyłem słuchawki i zacząłem słuchać muzyki z mojej komórki. Nim się spostrzegliśmy była już 16.
(Morgan?)
- Luke! Masz w tej chwili mnie puścić! - krzyknęła donośnie, a w jej oczach błysnęła błyskawica. - Bo to źle się skończy! Jest jesieś, a woda... Wiesz... Zimna!
Roześmiałem się i ocean dosięgał mi już do brzucha. Morgan ledwo co dotykała wody stopami, szczęściara, bo ocean nie był aż taki ciepły.
- Patrz!
Zatrzymałem się, bo powoli męczyło mnie brodzenie w wodzie i noszenie dziewczyny jednocześnie. Głową wskazałem duży statek, który w oddali płynął po wodzie. Wyglądał jakby kosztował milion dolarów.
- God, jaki statek - westchnąłem pochłonięty marzeniami. Z zamyślenia wyrwała mnie Morgan, która pstryknęła mi palcami przed nosem. Chyba nie spodobał jej się statek.
- Wiesz... Dzisiaj mamy zarezerwowaną kolację. Dochodzi 13, a ja jestem tu z tobą zamoczona po kolana - powiedziała. - I jestem głodna.
- Tak samo jak ja - odpowiedziałem jej. - A więc idziemy na pizzę!
Powoli wróciliśmy powoli na plażę, a tam znaleźliśmy jakąś kawiarenkę. Niestety, nie serwowali tam pizzy i w końcu zjedliśmy frytki.
- Na którą ta kolacja? - zapytałem podczas jedzenia posiłku złożonego z frytek i ketchupu.
- Za 5 godzin, czyli na 18 - odpowiedziała pogodnie Morgan.
Patrzyła ciągle na ocean lub turystów. Napawała się ich widokiem i wyglądała na bardzo oddaloną, pochłoniętą własnym życiem. Ja za to widziałem tylko ją i nie spuszczałem z niej wzroku. Pewnie przypominałem małego szczeniaka.
Uśmiechnąłem się i zapytałem:
- Ile czasu potrzebuje dziewczyna na przygotowanie się na kolację?
- Ha, ha - odparła sarkastycznie Morgan. - Nie wiem, 2 godziny...?
- Okay... To mamy jeszcze 3 godziny na plaży. Co robimy?
- Poopalamy się.
Wróciliśmy po koce i parasole (parasole były w hotelu) i poszliśmy spowrotem na plażę. Rozłożyliśmy koce na piasku, a parasol wbiliśmy w ziemię. Morgan położyła się na swoim kocu i założyła okulary. Ja również położyłem się na kocu, ale założyłem słuchawki i zacząłem słuchać muzyki z mojej komórki. Nim się spostrzegliśmy była już 16.
(Morgan?)
Od Charlie CD Alejandro
Pogłaskałam go po głowie i zapadła między nami cisza, którą co jakiś czas przerywało pociąganie nosa Alejandra. Płakał prosto w mój rękaw koszulki, ale nie przejmowałam się tym. Objęłam go jedną ręką i przytuliłam do siebie. Miałam nadzieję, że jakoś mu ulży, ale jak skoro tylko płacze? Al lekko dał mi do zrozumienia, że mam go nie przytulać i potarł nos.
- Przepraszam - powiedział cicho i łza spłynęła mu po policzku. Odruchowo ją otarłam. Miał zimną twarz.
- Al, proszę cię - spojrzałam mu w oczy. - Nie musisz przepraszać. Tak to jest z bólem. Domaga się, byśmy go odczuwali.
(Alejandro?)
- Przepraszam - powiedział cicho i łza spłynęła mu po policzku. Odruchowo ją otarłam. Miał zimną twarz.
- Al, proszę cię - spojrzałam mu w oczy. - Nie musisz przepraszać. Tak to jest z bólem. Domaga się, byśmy go odczuwali.
(Alejandro?)
czwartek, 7 maja 2015
Od Alejandra CD Charlie
Cisza która zapadała mnie dobijała. A ta myśl, że mogę mieć jaki kolwiek uraz głowy bardzo mnie martwiła. Sam nie wiem czemu usiadłem na łóżku, poczułem, że po moim policzku zaczyna wędrować łza. Westchnąłem i resztkami swojej woli złapałem zdrową ręką Charlie, położyłem jej na ramieniu głowę i zacząłem płakać. Nie wiedziałem jak dziewczyna na to zareaguje, ale miałem nadzieje, że chociaż przez chwilę mnie nie odepchnie.
( Charlie? )
( Charlie? )
środa, 6 maja 2015
Od Charlie CD Alejandro
- Och, Alejandro... - powiedziałam cicho, nie wiedząc co mogę jeszcze rzeknąć.
Usiadłam tylko znów na krześle, które stało tuż przy łóżku. Al spojrzał na mnie załzawionymi oczami, a ja uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
- Będzie dobrze, obiecuje - dodałam. - Tylko trzeba w to uwierzyć.
Alejandro westchnął i rzucił się swoją głową na poduszkę. Myślałam, że zaraz zaśnie czy coś, ale zrobił coś czego się konpletnie nie spodziewałam.
(Alejandro? Co zrobiłeś?)
Usiadłam tylko znów na krześle, które stało tuż przy łóżku. Al spojrzał na mnie załzawionymi oczami, a ja uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
- Będzie dobrze, obiecuje - dodałam. - Tylko trzeba w to uwierzyć.
Alejandro westchnął i rzucił się swoją głową na poduszkę. Myślałam, że zaraz zaśnie czy coś, ale zrobił coś czego się konpletnie nie spodziewałam.
(Alejandro? Co zrobiłeś?)
Nieobecność Crista/Felixa
Oznajmiam, iż Crist/Felix będzie nieobecny na czas nieznany. Proszę o zmniejszoną aktywność pisania opowiadań dla tego uczestnika Universytetu
poniedziałek, 4 maja 2015
Od Morgan CD Luke
- Dobra tylko daj mi chwilę! - krzyknęłam porywając kosmetyczkę i wbiegając do łazienki.
Przez chwilę stałam oniemiała, chłonąc widok ogromnego pomieszczenia. Otrząsnęłam się z zachwytu i podeszłam do umywalki z wielkim lustrem. Przyjrzałam się sobie i stwierdziłam że nie jest tak źle. Uczesałam włosy, przemyłam twarz i pomalowałam oczy grubym eyelinerem. Rzuciłam okiem na swój strój i aż zatrzęsłam się ze zgrozy. Szorty jeszcze jako tako nadawały się do użytku, lecz czarny podkoszulek był przepocony i wyglądał koszmarnie. Szybko go zdjęłam i wrzuciłam go do kosza na brudy.
Zebrałam swoje kosmetyki i w samym staniku wyszłam z łazienki.
- To była chwi... - zaczął Luke, lecz urwał w połowie słowa i jego twarz stała się czerwona.
Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam grzebać w walizce w poszukiwaniu czystego podkoszulka. Po chwili znalazłam szarą, jedwabną bluzeczkę, którą szybko założyłam.
- Ja jestem gotowa, a ty? - zapytałam, chwytając okulary przeciwsłoneczne.
- Eee... tak - odparł po chwili mój towarzysz.
- Zatem w drogę!
Po kilku minutach byliśmy już na pięknej, plaży ze złotym piaskiem. Ściągnęliśmy buty i przechadzaliśmy się, cicho rozmawiając.
- Myślisz że woda jest ciepła? - zapytałam spoglądając na turkusowe fale.
- Chcesz sprawdzić? - usłyszałam w odpowiedzi, a oczy Luke'a błysnęły zawadiacko.
- O nie, nawet się nie waż... - krzyknęłam, lecz było już za późno.
Luke złapał mnie w pół i zaczął nieść w stronę morza.
(Luke? Co teraz będzie? :3 )
Przez chwilę stałam oniemiała, chłonąc widok ogromnego pomieszczenia. Otrząsnęłam się z zachwytu i podeszłam do umywalki z wielkim lustrem. Przyjrzałam się sobie i stwierdziłam że nie jest tak źle. Uczesałam włosy, przemyłam twarz i pomalowałam oczy grubym eyelinerem. Rzuciłam okiem na swój strój i aż zatrzęsłam się ze zgrozy. Szorty jeszcze jako tako nadawały się do użytku, lecz czarny podkoszulek był przepocony i wyglądał koszmarnie. Szybko go zdjęłam i wrzuciłam go do kosza na brudy.
Zebrałam swoje kosmetyki i w samym staniku wyszłam z łazienki.
- To była chwi... - zaczął Luke, lecz urwał w połowie słowa i jego twarz stała się czerwona.
Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam grzebać w walizce w poszukiwaniu czystego podkoszulka. Po chwili znalazłam szarą, jedwabną bluzeczkę, którą szybko założyłam.
- Ja jestem gotowa, a ty? - zapytałam, chwytając okulary przeciwsłoneczne.
- Eee... tak - odparł po chwili mój towarzysz.
- Zatem w drogę!
Po kilku minutach byliśmy już na pięknej, plaży ze złotym piaskiem. Ściągnęliśmy buty i przechadzaliśmy się, cicho rozmawiając.
- Myślisz że woda jest ciepła? - zapytałam spoglądając na turkusowe fale.
- Chcesz sprawdzić? - usłyszałam w odpowiedzi, a oczy Luke'a błysnęły zawadiacko.
- O nie, nawet się nie waż... - krzyknęłam, lecz było już za późno.
Luke złapał mnie w pół i zaczął nieść w stronę morza.
(Luke? Co teraz będzie? :3 )
Paulina wraca!
Uroczyście oznajmiam, iż Paulina, która odeszła tydzień temu, wróciła i jest chętna do pisania opowiadań. Dziękujemy!
Lucy
Lucy
Drugie wydanie gazetki!
Drodzy Czytelnicy!Oto przed wami 2 wydanie Gazetki Uniwersyteckiej!Pewnie jesteście ciekawi co w niej znajdziecie.Otóż nie powiemy tego lecz sami przeczytacie!Możemy ujawnić ,że dowiecie się co zaszło nowego w uniwersytetcie,przeczytacie wywiad z Charlotte i z gwiazdą jeździectwa i wiele,wiele innych rzeczy!Zobaczycie też ciekawe filmiki i pośmiejecie się też przy kawałach.
Życzymy miłego czytania!
Uniwersytet Golden Hooves
Nowości! Ostatnio udało się zdobyć 1000 postów! Odbyła się także loteria, w której wygrała Charlotte. Teraz trwa konkurs na adima uniwersytetu. Doszło, ale też niestety odeszło wiele osób. A więc dołączyli:
Gabriel, Kennedy, Paulina, Natalie, Felix
Odeszli:
Amanda, Antonio, Arianna, Lynette, Layla, Taylor
Nowości! Ostatnio udało się zdobyć 1000 postów! Odbyła się także loteria, w której wygrała Charlotte. Teraz trwa konkurs na adima uniwersytetu. Doszło, ale też niestety odeszło wiele osób. A więc dołączyli:
Gabriel, Kennedy, Paulina, Natalie, Felix
Odeszli:
Amanda, Antonio, Arianna, Lynette, Layla, Taylor
Wywiad z Zofią Pogodzińską
W: Jeździsz WKKW - wiele osób uważa tą dyscyplinę za najniebezpieczniejszy sport jeździecki. Dlaczego wybrałaś akurat ten sport? Co cię w nim pociąga najbardziej?
Zofia Pogodzińska: WKKW mam we krwi. Moi rodzice startowali czynnie w tej konkurencji jeszcze przed moimi narodzinami. Od zawsze jeździłam razem z nimi na zawody i sama marzyłam o tym żeby kiedyś w wziąć nich udział. Na początku jeździłam same skoki ale szybko przerzuciłam się na WKKW.
Najbardziej lubię cross. Kręci mnie adrenalina. Nie mogłabym jeździć samych skoków czy ujeżdżenia. WKKW to dla mnie połączenie idealne.
W: Skoro jesteś z "końskiej" rodziny, w jakim wieku rozpoczęłaś starty w zawodach? Pamiętasz jaki wierzchowiec towarzyszył Ci w twoim debiucie i jakie to były zawody?
ZP: Pierwsze starty rozpoczęłam w wieku 8 lat na moim ukochanym kucyku Lando. Były to pony games w Książenicach.
W: Wspominałaś kucyka Lando. Ile koni lub kucyków miałaś do jazdy zanim zaczęłaś współpracę z Faworkiem?
ZP: Pierwsza była srokata szetlandka Kometka. Dała mi niezłą szkołę przetrwania. Następny był Lando (pół brat Faworka!) - to on wprowadził mnie w sport i to na nim zdobyłam pierwszy medal w Pucharze Polski. Później kupiliśmy Silvertops ASSa- kucyka wariata, który skakał co drugą przeszkodę dwie foule przed i wracał do stajni galopem. Na nim pojechałam swoje pierwsze zawody WKKW.. No i wkońcu Faworek-najlepszy,najkochańszy i najbardziej walnięty koń na jakim jeździłam.
W: Walnięty? No właśnie. Jesteście zgraną parą, bardzo do siebie pasujecie. Jak na niego trafiłaś?
ZP: Faworka znam bardzo, bardzo długo. Kupiła go jako młodziaka znajoma rodziny, Kasia Kowalska(moja ciocia ) dla swojej córki Martyny Kowalskiej. Faworek nawet był kiedyś na wakacje u nas w stajni! Jak był młodszy potrafił wywieść podczas crossu w pole i trzeba było robić 20 kółek żeby go zatrzymać. Kiedy Faworek został wystawiony na sprzedaż, zastanawialiśmy się nad jego kupnem ale nie podjęliśmy się tego, bo moje umiejętności jeździeckie były zdecydowanie za małe jak na takiego wariata. Kupiła go Ola Grzybkowska. Ola wywalczyła bardzo dużo medali na Faworku zarówno w WKKW, jak i w ujeżdżeniu i skokach. Była na nim 2 razy na Mistrzostwach Europy i 2 razy jako najlepsza (i jedyna) z Polaków ukończyła je z bardzo dobrym wynikiem. Kiedy zadecydowała się go sprzedać wiedzieliśmy od razu, że musimy go kupić! Początki były trudne bo nie byłam przyzwyczajona do tak trudnego konia, ale i tak szybko się zgraliśmy i już po niecałym pół roku współpracy wywalczyliśmy drugie miejsce na Mistrzostwach Polski . Fawor ma zawsze coś do powiedzenia. Nie pozwoli, żeby jechać parkur normalnym, przyzwoitym tempem tylko idzie do przeszkód jak szalony, jest nie do zmęczenia. Bardzo się podnieca skokami. W crossie panowanie na nim mam dopiero po jakiś 3-4 przeszkodach kiedy się już trochę uspokoi. Ma ogromne serce i jest "fighterem"!
W: Mistrzostwa Polski, Mistrzostwa Europy... To brzmi bardzo poważnie! Który ze swoich startów uważasz za najważniejszy, najwięcej znaczący dla ciebie i twojej kariery jeździeckiej?
ZP: Dla mnie najważniejsze są oczywiście Mistrzostwa Europy. Pod nie układany jest mój plan na sezon i to na nich mi najbardziej zależy. Bardzo ważnymi startami są też zawody międzynarodowe, na których poziom i atmosfera są zupełnie inne niż w Polsce. To strasznie dziwne kiedy w Polsce rywalizuję z maksymalnie pięcioma kucykami, a tam jest ich co najmniej 10 razy więcej! Najtrudniejszym ze wszystkich moich startów były tegoroczne Mistrzostwa Europy w Irlandii. Poziom był bardzo wysoki. Kiedy pierwszy raz obejrzałam cross, miałam wątpliwości czy uda mi się go pokonać, ale kiedy ruszyliśmy ze startboksu zostały one rozwiane, ponieważ Fawor szedł wszystko bardzo pewnie i bez najmniejszego zawahania.
W: Masz rocznikowo 16 lat. Co zrobisz, kiedy nie będziesz już mogła startować na kucach?
ZP: Aktualnie szukam godnego zastępcy Faworka. Chciałabym już kupić niebawem nowego konia, pracować z nim w zimę i mieć cały sezon na zgranie się. Chcę jako junior wystartować na Mistrzostwach Europy w 2016 roku.
W: Ambitne plany! Podejrzewam, że w nadchodzącym sezonie też będzie dużo pracy. Jeździsz we własnej stajni, trenujesz zawodniczo, ale nadal pozostaje ci chodzenie do szkoły, spotkania ze znajomymi, różne inne czynności typowe dla "zwykłej nastolatki". Jak łączysz życie codzienne z treningami, wyjazdami ba zawody?
ZP: I jeszcze egzamin gimnazjalny którego po prostu nie mogę się doczekać! Czasami jest ciężko ale jakoś daję radę. Często jako jedyna z klasy nie jeżdżę na jakieś wycieczki, zielone szkoły, spotkania itp. ponieważ mam zawody albo inne wyjazdy związane z końmi. Najbliższy sezon będzie bardzo ważny. Mam nadzieję, że "ukoronuje" moją pracę z Faworkiem bardzo dobrym wynikiem na Mistrzostwach Europy. Chciałabym, aby mój drugi koń doszedł do poziomu 1* żeby znaleźć się w kadrze PL na rok 2016.
W: No to powodzenia! Masz jakiś swój jedziecki autorytet? Jakie jest twoje największe marzenie?
ZP: Dziekuję! Moim autorytetem jezdzieckim jest Michael Jung. Jest on wspanialym jezdzcem i bardzo miłym czlowiekiem.
Moim marzeniem jest zdobycie medalu na Mistrzostwach Europy!
W: Jeździsz WKKW - wiele osób uważa tą dyscyplinę za najniebezpieczniejszy sport jeździecki. Dlaczego wybrałaś akurat ten sport? Co cię w nim pociąga najbardziej?
Zofia Pogodzińska: WKKW mam we krwi. Moi rodzice startowali czynnie w tej konkurencji jeszcze przed moimi narodzinami. Od zawsze jeździłam razem z nimi na zawody i sama marzyłam o tym żeby kiedyś w wziąć nich udział. Na początku jeździłam same skoki ale szybko przerzuciłam się na WKKW.
Najbardziej lubię cross. Kręci mnie adrenalina. Nie mogłabym jeździć samych skoków czy ujeżdżenia. WKKW to dla mnie połączenie idealne.
W: Skoro jesteś z "końskiej" rodziny, w jakim wieku rozpoczęłaś starty w zawodach? Pamiętasz jaki wierzchowiec towarzyszył Ci w twoim debiucie i jakie to były zawody?
ZP: Pierwsze starty rozpoczęłam w wieku 8 lat na moim ukochanym kucyku Lando. Były to pony games w Książenicach.
W: Wspominałaś kucyka Lando. Ile koni lub kucyków miałaś do jazdy zanim zaczęłaś współpracę z Faworkiem?
ZP: Pierwsza była srokata szetlandka Kometka. Dała mi niezłą szkołę przetrwania. Następny był Lando (pół brat Faworka!) - to on wprowadził mnie w sport i to na nim zdobyłam pierwszy medal w Pucharze Polski. Później kupiliśmy Silvertops ASSa- kucyka wariata, który skakał co drugą przeszkodę dwie foule przed i wracał do stajni galopem. Na nim pojechałam swoje pierwsze zawody WKKW.. No i wkońcu Faworek-najlepszy,najkochańszy i najbardziej walnięty koń na jakim jeździłam.
W: Walnięty? No właśnie. Jesteście zgraną parą, bardzo do siebie pasujecie. Jak na niego trafiłaś?
ZP: Faworka znam bardzo, bardzo długo. Kupiła go jako młodziaka znajoma rodziny, Kasia Kowalska(moja ciocia ) dla swojej córki Martyny Kowalskiej. Faworek nawet był kiedyś na wakacje u nas w stajni! Jak był młodszy potrafił wywieść podczas crossu w pole i trzeba było robić 20 kółek żeby go zatrzymać. Kiedy Faworek został wystawiony na sprzedaż, zastanawialiśmy się nad jego kupnem ale nie podjęliśmy się tego, bo moje umiejętności jeździeckie były zdecydowanie za małe jak na takiego wariata. Kupiła go Ola Grzybkowska. Ola wywalczyła bardzo dużo medali na Faworku zarówno w WKKW, jak i w ujeżdżeniu i skokach. Była na nim 2 razy na Mistrzostwach Europy i 2 razy jako najlepsza (i jedyna) z Polaków ukończyła je z bardzo dobrym wynikiem. Kiedy zadecydowała się go sprzedać wiedzieliśmy od razu, że musimy go kupić! Początki były trudne bo nie byłam przyzwyczajona do tak trudnego konia, ale i tak szybko się zgraliśmy i już po niecałym pół roku współpracy wywalczyliśmy drugie miejsce na Mistrzostwach Polski . Fawor ma zawsze coś do powiedzenia. Nie pozwoli, żeby jechać parkur normalnym, przyzwoitym tempem tylko idzie do przeszkód jak szalony, jest nie do zmęczenia. Bardzo się podnieca skokami. W crossie panowanie na nim mam dopiero po jakiś 3-4 przeszkodach kiedy się już trochę uspokoi. Ma ogromne serce i jest "fighterem"!
W: Mistrzostwa Polski, Mistrzostwa Europy... To brzmi bardzo poważnie! Który ze swoich startów uważasz za najważniejszy, najwięcej znaczący dla ciebie i twojej kariery jeździeckiej?
ZP: Dla mnie najważniejsze są oczywiście Mistrzostwa Europy. Pod nie układany jest mój plan na sezon i to na nich mi najbardziej zależy. Bardzo ważnymi startami są też zawody międzynarodowe, na których poziom i atmosfera są zupełnie inne niż w Polsce. To strasznie dziwne kiedy w Polsce rywalizuję z maksymalnie pięcioma kucykami, a tam jest ich co najmniej 10 razy więcej! Najtrudniejszym ze wszystkich moich startów były tegoroczne Mistrzostwa Europy w Irlandii. Poziom był bardzo wysoki. Kiedy pierwszy raz obejrzałam cross, miałam wątpliwości czy uda mi się go pokonać, ale kiedy ruszyliśmy ze startboksu zostały one rozwiane, ponieważ Fawor szedł wszystko bardzo pewnie i bez najmniejszego zawahania.
W: Masz rocznikowo 16 lat. Co zrobisz, kiedy nie będziesz już mogła startować na kucach?
ZP: Aktualnie szukam godnego zastępcy Faworka. Chciałabym już kupić niebawem nowego konia, pracować z nim w zimę i mieć cały sezon na zgranie się. Chcę jako junior wystartować na Mistrzostwach Europy w 2016 roku.
W: Ambitne plany! Podejrzewam, że w nadchodzącym sezonie też będzie dużo pracy. Jeździsz we własnej stajni, trenujesz zawodniczo, ale nadal pozostaje ci chodzenie do szkoły, spotkania ze znajomymi, różne inne czynności typowe dla "zwykłej nastolatki". Jak łączysz życie codzienne z treningami, wyjazdami ba zawody?
ZP: I jeszcze egzamin gimnazjalny którego po prostu nie mogę się doczekać! Czasami jest ciężko ale jakoś daję radę. Często jako jedyna z klasy nie jeżdżę na jakieś wycieczki, zielone szkoły, spotkania itp. ponieważ mam zawody albo inne wyjazdy związane z końmi. Najbliższy sezon będzie bardzo ważny. Mam nadzieję, że "ukoronuje" moją pracę z Faworkiem bardzo dobrym wynikiem na Mistrzostwach Europy. Chciałabym, aby mój drugi koń doszedł do poziomu 1* żeby znaleźć się w kadrze PL na rok 2016.
W: No to powodzenia! Masz jakiś swój jedziecki autorytet? Jakie jest twoje największe marzenie?
ZP: Dziekuję! Moim autorytetem jezdzieckim jest Michael Jung. Jest on wspanialym jezdzcem i bardzo miłym czlowiekiem.
Moim marzeniem jest zdobycie medalu na Mistrzostwach Europy!
Wiosna..
i konie...
Oto przykłady wiosny wśród koni:
Oto przykłady wiosny wśród koni:
Kawały:
Wywiad z Charlotte
1.Co sprawiło,że wybrałaś/wybrałeś ten uniwersytet a nie inny?
Charlotte: Kiedyś nie lubiłam Universytetów, ale pewnego dnia zauważyłam ten oto blog. Zainteresowałam się nim i okazał się być bardzo ciekawy. Inne Universytety były po prostu gorsze.
2.Co możesz powiedzieć o sobie i swoim koniu?
Charlotte: Ja i mój koń idealnie do siebie pasujemy. Oboje jesteśmy spontaniczni, charyzmatyczni i ruchliwi.
3.Co najbardziej lubisz w tym miejscu?
Charlotte: Lubię w nim to, że nareszcie mogę być sobą!
4. Co byś powiedziała przyjaciółce/ przyjacielowi o tym miejscu, aby tu doszedł?
Charlotte: "Ten Univerystet jest najlepszy! Możesz w nim mieć konia, mieszkać w internacie i przeżywacie dużo przygód! Nigdzie tego nie znajdziesz, a administratorzy są bardzo aktywni!
Na końcu mamy mały album z konikami:
Wywiad z Charlotte
1.Co sprawiło,że wybrałaś/wybrałeś ten uniwersytet a nie inny?
Charlotte: Kiedyś nie lubiłam Universytetów, ale pewnego dnia zauważyłam ten oto blog. Zainteresowałam się nim i okazał się być bardzo ciekawy. Inne Universytety były po prostu gorsze.
2.Co możesz powiedzieć o sobie i swoim koniu?
Charlotte: Ja i mój koń idealnie do siebie pasujemy. Oboje jesteśmy spontaniczni, charyzmatyczni i ruchliwi.
3.Co najbardziej lubisz w tym miejscu?
Charlotte: Lubię w nim to, że nareszcie mogę być sobą!
4. Co byś powiedziała przyjaciółce/ przyjacielowi o tym miejscu, aby tu doszedł?
Charlotte: "Ten Univerystet jest najlepszy! Możesz w nim mieć konia, mieszkać w internacie i przeżywacie dużo przygód! Nigdzie tego nie znajdziesz, a administratorzy są bardzo aktywni!
Na końcu mamy mały album z konikami:
Czekamy na następne wydanie gazetki!!
niedziela, 3 maja 2015
Od Alejandra CD Charlotte
Wzruszyłem tylko ramionami.
- Nie wiem. Lekarz powiedział, ze musi trochę poczekać na zdjęcia. Możliwe, że nie wyjdą ostre, bo coś im sprzęt szwankuje czy coś... Ale chyba nie będzie dobrze...
Spojrzałem smutnym wzrokiem na Charlie. Już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale ja ją ubiegłem.
- Chcesz wiedzieć z kąt to wiem? Bo jak tylko usiadłem na wózku doktor spojrzał w monitor, potem na mnie i pokręcił głową.
Ciężko westchnąłem. Czułem się tak jakbym miał się rozpłakać.
( Charlie? )
- Nie wiem. Lekarz powiedział, ze musi trochę poczekać na zdjęcia. Możliwe, że nie wyjdą ostre, bo coś im sprzęt szwankuje czy coś... Ale chyba nie będzie dobrze...
Spojrzałem smutnym wzrokiem na Charlie. Już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale ja ją ubiegłem.
- Chcesz wiedzieć z kąt to wiem? Bo jak tylko usiadłem na wózku doktor spojrzał w monitor, potem na mnie i pokręcił głową.
Ciężko westchnąłem. Czułem się tak jakbym miał się rozpłakać.
( Charlie? )
sobota, 2 maja 2015
Od Charlie CD Alejandro
Pielęgniarka wyszła razem z Alejandrem na wózku i lekarzem, a ja postanowiłam poczekać. Mdłości ustąpiły, więc spokojnie rozsiadłam się w fotelu i popatrzyłam za okno. Mój wzrok padł na dziewczynkę, która wesoło bawiła się na szpitalnym placu zabaw. Była ogolona, a jednak huśtała się na huśtawce, jakby kochała swoje życie. Nagle zapragnęłam być tak dobra i wspaniałomyślna jak ona.
Po godzinie rozmyślania i wpatrywanie się smętnie w okno drzwi sali otworzyły się i na wózku inwalidzkim przyjechał Al z nikim innym, niż pielęgniarką. Skinął mi głową i wtoczył się na łóżk, a pielęgniarka wyszła.
- I co? Jak z głową? - podjęłam rozmowę.
(Alejandro?)
Po godzinie rozmyślania i wpatrywanie się smętnie w okno drzwi sali otworzyły się i na wózku inwalidzkim przyjechał Al z nikim innym, niż pielęgniarką. Skinął mi głową i wtoczył się na łóżk, a pielęgniarka wyszła.
- I co? Jak z głową? - podjęłam rozmowę.
(Alejandro?)
piątek, 1 maja 2015
Od Alejandra CD Charlie
Nie wiedziałem czemu Charlie mówiła tak... No... Niezrozumiale i nieco dziwnie się zachowywała. Postanowiłem nie ukrywać tego co teraz o tym myślę.
- Charlie... Możesz mówić niezbyt zwięźle? Bo zaczynam się trochę ciebie bać... I wcale nie żartuje....
Dziewczyna spojrzała na mnie nieco zdziwiona. Chciała coś powiedzieć, ale wtedy wszedł mój lekarz.
- Witaj Alejandro. Zabieram cię teraz na prześwietlenie głowy, żeby upewnić się, że nie stało się nic poważnego.
Właśnie teraz zobaczył Charlie.
- A pani musi tu poczekać jakieś pół godziny o ile będzie pani chciała z nim jeszcze rozmawiać.
Przyszła pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim. Zanim zdążyłem się odezwać powiedziała,
- Proszę wsiadać i nic nie mówić!
Była chyba nieco podminowana więc zrobiłem to co ona kazała. Kiedy wyjeżdżałem z sali obejrzałem się i smutnym wzrokiem spojrzałem na Charlie. Mam nadzieje, że teraz nie pójdzie...
( Charlie? )
- Charlie... Możesz mówić niezbyt zwięźle? Bo zaczynam się trochę ciebie bać... I wcale nie żartuje....
Dziewczyna spojrzała na mnie nieco zdziwiona. Chciała coś powiedzieć, ale wtedy wszedł mój lekarz.
- Witaj Alejandro. Zabieram cię teraz na prześwietlenie głowy, żeby upewnić się, że nie stało się nic poważnego.
Właśnie teraz zobaczył Charlie.
- A pani musi tu poczekać jakieś pół godziny o ile będzie pani chciała z nim jeszcze rozmawiać.
Przyszła pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim. Zanim zdążyłem się odezwać powiedziała,
- Proszę wsiadać i nic nie mówić!
Była chyba nieco podminowana więc zrobiłem to co ona kazała. Kiedy wyjeżdżałem z sali obejrzałem się i smutnym wzrokiem spojrzałem na Charlie. Mam nadzieje, że teraz nie pójdzie...
( Charlie? )
Od Gabriela CD Perrie
- Ja muszę iść, pa- powiedziałem i odkręciłem się
- Pa...-
Poszedłem do pokoju wziąłem czapkę i książkę. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę drzwi. Wyszedłem z universytetu. Poszedłem w stronę biblioteki. Kiedy już tam dotarłem oddałem książkę i wypożyczyłem nową. Kiedy wyszedłem poszedłem jeszcze do sklepu. Na końcu wróciłem do universytetu. Poszedłem do swojego pokoju i zostawiłem rzeczy. Później znów wyszedłem. Poszedłem na tory kolejowe, gdzie chodziłem w tą iw inną stronę. Były opuszczone. Kiedyś na tych torach spotykałem się z kolegami. Było o wiele fajniej niż teraz. Nadal miałem te obrazy przed sobą. Była nas czwórka w tym jedna dziewczyna. Ja byłem piąty. No ale nie ma co wracać do przeszłości. Trzeba znaleźć nową paczkę. Usiadłem na ławce, która stała na opuszczonym przystanku kolejowym.
Charlie?
- Pa...-
Poszedłem do pokoju wziąłem czapkę i książkę. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę drzwi. Wyszedłem z universytetu. Poszedłem w stronę biblioteki. Kiedy już tam dotarłem oddałem książkę i wypożyczyłem nową. Kiedy wyszedłem poszedłem jeszcze do sklepu. Na końcu wróciłem do universytetu. Poszedłem do swojego pokoju i zostawiłem rzeczy. Później znów wyszedłem. Poszedłem na tory kolejowe, gdzie chodziłem w tą iw inną stronę. Były opuszczone. Kiedyś na tych torach spotykałem się z kolegami. Było o wiele fajniej niż teraz. Nadal miałem te obrazy przed sobą. Była nas czwórka w tym jedna dziewczyna. Ja byłem piąty. No ale nie ma co wracać do przeszłości. Trzeba znaleźć nową paczkę. Usiadłem na ławce, która stała na opuszczonym przystanku kolejowym.
Charlie?
Subskrybuj:
Posty (Atom)