Roześmiałam się głośno i oparłam się o blat.
- Okay - zgodziłam się jeszcze lekko śmiejąc i nie mogąc się doczekać co chce zrobić dla mnie Alejandro. Usiadłam przy stole i podparłam jedną ręką głowę, próbując ukryć to, że ciągle się uśmiechałam, po protu czułam potrzebę ciągłego uśmiechania się bez powodu. Specjalnie nie patrzyłam co wyprawia Al w kuchnie z jego podskakiwaniem, które, szczerze mówiąc, zaczęło mnie już lekko irytować. Spoglądałam na stół, który, mimo podkładek na talerze, pełen był małych plamek, pewnie od zupy czy czegośtam. Za to kwiatki na stoliku były idealnie podcięte i wypielęgnowane.
I w ten to właśnie sposób czekałam na Alejandra.
(Al?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz